Strop zalany juz 5 dni temu
Ach...W zeszly czwartek zalalismy strop.Pewnie bym od razu pisala i zdjecia wrzucala,gdyby nie to,ze dzien ten byl wyjatkowo hmmm...nie wiem czy pechowy,w kazdym razie niezbyt szczesliwy.Juz pominawszy fakt,ze grucha z betonem przyjechala,a my jeszcze kilka desek mielismy do przykrecenia-to tam jakos wyszlo ok,bo zaczelismy od zalewania podciagow i uporalismy sie w czasie.No i to chyba na tyle "ok"tego dnia.Juz dzis nie wiem w jakiej co bylo kolejnosci,w kazdym razie braklo nam betonu(bylo zamowione 16 kubikow),dowiezli nam i znowu dziwne,ale braklo jeszcze troche.Wiec stwierdzilismy,ze te reszte dobetonujemy sami.Cementu brak.Na szczescie pozyczylismy z budowy obok.Zwirku starczylo "na styk".Wody w studni niebezpiecznie ubywalo i juz mielismy ugadane z sasiadem,ze od niego pozyczymy w razie czego(na szczescie starczylo,sukcesywnie sobie naplywala).Zar lal sie z nieba,a na domiar zlego braklo nam wody pitnej(zdawalo sie,ze zapas zgrzewek jest,ale wiadomo w upale zeszlo...jak woda:).Jak ostatnia kupa nieszczescia lecialam do drugiego sasiada pozyczyc choc butelke wody.No i dochodze do sedna,otoz moj malzonek oraz mozg calej budowy w jednym,siedzi sobie teraz w domu ze stopa w szynie gipsowej,a ja codziennie na budowe polewac strop.No i taki byl u nas dzien zalania stropu.Zeby nie bylo nudno;).
Edytowane przez alusia1974
2 komentarze
Rekomendowane komentarze