Coś się kończy, coś zaczyna…
Trochę czasu minęło od moich ostatnich pierzchamotkowych wieści, ale to wcale nie znaczy, że w Wołowinie nastał sezon ogórkowy…(znaczy to jedynie tyle, że w pracy zawalili mnie pracą, która rozprzestrzeniła się na pracę po pracy, czyli na wieczory i nocne i brak czasu dla własnych spraw). A w Wołowinie się działo i to sporo – zakończony został etap „0” i to zakończony sukcesem! Dla zaglądających tu po raz pierwszy krótkie streszczenie, a dla czytających ‘na bieżąco’ i dla nas samych krótkie przypomnienie: zrobiliśmy drogę całkiem przyzwoitą z całkiem przyzwoitej łąki dojazdowej do naszej działki, potem ekipa wykopała ogromną dziurę, dekorując wielkimi zwałami ziemi (wybornej dla przyszłej roślinności, jak się w międzyczasie okazało) ‘wolne’ przestrzenie działki, znajdujące się naokoło owego wykopu, potem (ku wielkiej uciesze Dziedzica) ułożyli tam śliczny labirynt z desek, zalali go chudziakiem, zalepili papą, ułożyli zbrojenie i kolejne szalunki, zalali betonem do pełna, następnie wyżyli się artystycznie malując całość Dysperbitem, okładając Styrohartem i na koniec szczelnie otulając folią kubełkową dokładnie podobijaną deskami do fundamentów (ochy i achy wydawaliśmy z M. widząc tę ich staranność, a wciąż mając przed oczami widziane niedawno przykłady izolacji fundamentów przedstawiane na FM.) Na koniec zasypali to wszystko piachem (kupiliśmy specjalnie, bo kupki z ziemią postanowiliśmy oszczędzić i wykorzystać na wysypanie wyniesienia, które będzie zazieleniane przez nas w etapie zdecydowanie późniejszym…) i wierzymy, że zrobiliśmy wszystko, by naszym pierzchamotkom nie ‘ciągnęło’ po stopach od ziemi...
Według nas chłopaki obrali zawrotne tempo. Załoga W. uwinęła się z tym wszystkim w dwa tygodnie – 7.07.2012 zakończony został etap fundamentów…nieoficjalnie, bo oficjalne zakończenie miało miejsce w środę, razem z M., Dziedzicem, siostrzeńcem M. oraz psem obronnym pojawiliśmy się na działce by komisyjnie ocenić stan "0, przybyli również W., my odebraliśmy robotę, oni wystawili fakturę, by odebrać pieniądze i pożegnaliśmy się na dwa tygodnie, a w zasadzie na trzy, bo jak W. wracają z wakacji my na nie wyjeżdżamy. Omówiliśmy z nimi dalsze wytyczne, zamówiliśmy (my, my - M. zamówił ) pustaki i inne gadżety, których chłopaki sobie zażyczyli i mam nadzieję, że to wszystko zagra, a jak wrócimy z wakacji to przywitają nas ściany parteru
Pierzchamotkowe stopy:
http://desmond.imageshack.us/Himg204/scaled.php?server=204&filename=20120706120309.jpg&res=landing" rel="external nofollow">http://desmond.imageshack.us/Himg204/scaled.php?server=204&filename=20120706120309.jpg&res=landing
http://desmond.imageshack.us/Himg689/scaled.php?server=689&filename=20120706120231.jpg&res=landing" rel="external nofollow">http://desmond.imageshack.us/Himg689/scaled.php?server=689&filename=20120706120231.jpg&res=landing
http://desmond.imageshack.us/Himg221/scaled.php?server=221&filename=20120706120135.jpg&res=landing" rel="external nofollow">http://desmond.imageshack.us/Himg221/scaled.php?server=221&filename=20120706120135.jpg&res=landing
Pedicure czyli kosmetyka:
http://desmond.imageshack.us/Himg13/scaled.php?server=13&filename=20120628121135.jpg&res=landing" rel="external nofollow">http://desmond.imageshack.us/Himg13/scaled.php?server=13&filename=20120628121135.jpg&res=landing
Z cyklu rozmyślań nt. 'co nam z tego wyjdzie'
http://desmond.imageshack.us/Himg37/scaled.php?server=37&filename=20120709174747.jpg&res=landing" rel="external nofollow">http://desmond.imageshack.us/Himg37/scaled.php?server=37&filename=20120709174747.jpg&res=landing
http://desmond.imageshack.us/Himg850/scaled.php?server=850&filename=20120709174809.jpg&res=landing" rel="external nofollow">http://desmond.imageshack.us/Himg850/scaled.php?server=850&filename=20120709174809.jpg&res=landing
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia