Podsumowanie kosztów.
Spróbuję posumować koszty na dzień dzisiejszy. Zaznaczam, że nie mamy jeszcze: dokończonej hydrauliki, zero kuchni i łazienki, a ostania transza kredytu dobiega końca...
To wpis z 22-01-2012:
Wydaliśmy 140 tys. na SSO - wliczyliśmy w to wszelkie koszty - także studnię, prąd (budowlany), drogę dojazdową, bez projektu i PnB.
Zliczyliśmy co jeszcze zostało do stanu deweloperskiego, a mianowicie:
okna, drzwi, brama garażowa - 16 000
wełna, karton gipsy - 3 000
tynki - 13 000
elektryka - 5 000
hydraulika + co - 40 000
kominek z rozprowadzeniem - 7 000
wylewki - 10 000 (to jeszcze nie sprawdzona kwota)
szambo - 7 000
schody - 10 000 (około)
ocieplenie budynku - 10 000 (to też pi razy drzwi)
co daje razem 111 tysięcy + 140 już wydane= 251 000
Dużo, mało? Mnie się wydaje, że dużo... Miałam cichą nadzieję zmieścić się w 250 tys. wykańczając chociaż dół domu...
Reasumując:
Ocieplenie poddasza, czyli moje "wełna, karton" - same materiały wyszły 11 000, wzięliśmy ekipę (początkowo małż miał robić sam), która policzyła sobie 10 000 - koszty wzrosły niespodziewanie wiec o jakieś 17 000!
Tynki - 17 000 - a liczyliśmy 13 000!
Schody jeszcze nie zapłacone, ale mają nas kosztować 10 000 - tę kwotę trafiliśmy akurat!
Reszta kwot też się mniej więcej zgadza. Podsumowując:
Wydaliśmy w tej chwili 287 720.
Mamy zrobione:
- tynki,
- wylewki,
- elektrykę (robił mąż i tata, włączniki i gniazda zakupione)
- podłogówkę, rozprowadzenie ciepła, kaloryfery - przy czym jeszcze nie zakupiliśmy pieca, odżelaziacza, hydrofora i za robotę mamy dopłacić 2 000,
- ocieplone poddasze, karton gipsy razem z rantami na oświetlenie w łazienkach, salonie, kuchni,
- ułożone płytki w garażu i kotłowni,
- zakupione płytki do holu, kuchni, jadalni, panele do salonu.
Z pilnych rzeczy do wprowadzenia zostało:
- kuchnia (nie wiem, optymistycznie jakieś 10 - 15 tys. ze sprzętem)
- łazienka (przynajmniej dolna - kilka tyś. na pewno)
- piec i inne pożyteczne rzeczy związane z dostawą wody - (jakieś 20 000)
Że nie wspomnę o drzwiach wewnętrznych (kilka tyś. przy dobrych wiatrach, przy gorszych - 10 tyś. jak w mordę strzelił), reszcie podłóg, otoczeniu domu - NIC nie zrobione. Można się załamać normalnie.
Kredyt wzięliśmy optymistycznie na 300 000.
A jeszcze żeby nas dobić, przyszło dziś pismo z energetyki, że niestety nie wywiążą się z umowy dostawy prądu na listopad 2012 - przekładają na kwiecień 2013.
Mamy w tej chwili prąd budowlany, czyli płatny więcej niż zwykły, poza tym kabel idzie od słupa do okna, wszystko podłączone do przedłużacza. Bardzo chcieliśmy się wprowadzić w tym roku. W tej chwili wszystko stoi pod wielkim znakiem zapytania...
Staramy się nie załamywać - powoli robimy swoje, rodzice pomagają, my pracujemy - jakaś ciągłość jest .
Bosze, jeszcze barierki....
4 komentarze
Rekomendowane komentarze