Mamy strop ;-)
Po długim i męczącym dniu mogę w końcu zakomunikować: strop wylany
Chłopaki musięli poprawić zbrojenia przy kominach - reszta bez zastrzeżeń. Pompa od betonu przyjechała punktualnie, tymczasem sam beton z godzinnym opóźnieniem - bo Pan gdzieś zabłądził (dodam jeszcze, że betonu zabrakło i zamawialiśmy dodatkowy). W międzyczasie Panu od pompy przypominały się historie, jak to gdzieś beton zalewali i w trakcie tego zalewania wszystko runęło, albo na innej budowie, już po zalaniu pękły ściany w narożniku, więc kiedy u nas w czasie zalewania wypadł jeden gar, to mnie już wizja totalnej katastrofy ogarnęła. Ostatecznie na tym jednym garze się zakończyło. Dodatkowo padła nam pompa do wody, a właściwie nie padła tylko nie dała rady i pojawił się koleny problem - czyli jak polewać strop. Na szczęście mamy super sąsiadów - pożyczyli nam swoją pompę, węże i zbiornik na wodę (sami też jeszcze budują). No i te schody... wyszły ok! Uff... Zdążyliśmy jeszcze dwa razy polewać strop wodą i tak zeszło do 20. Jutro, między jednym, a drugim polewaniem, zamierzam podziwiać widoki z poddasza - jeszcze tam nie byłam (bo ja tchórz jestem i nie ufam rusztowaniu).
3 komentarze
Rekomendowane komentarze