Mam plan "B"
Otóż zamierzam dziś ustrzelić 6 w rekordowej kumulacji i następnym razem pojawić się na budowie, już lodówka będzie pełna, a na tarasie będą czekały kolorowe drinki z parasolką.
Mój czwartkowy sprytny plan B, niestety spalił na panewce, bo zabrakło mi w portfelu 33 grosze na kupon, na szczęście nikt inny mi tych milionów sprzed nosa nie sprzątnął.
Tymczasem wczoraj postanowiłam rozejrzeć się za nowym wykonawcą, głównie kwestii tych nieszczęsnych kominów. Z naszą ekipą nie doszliśmy do porozumienia. Sądziłam, że etap uniżonego petenta i „czapkowania” zakończył się na etapie urzędów (choć jeszcze uniżenie proszę szanowną elektrownię, aby zechciała spojrzeć na mnie łaskawym okiem i okazując wspaniałe miłosierdzie podłączyła mi prąd). Okazuje się jednak, że również budowlańców trzeba prosić, aby zechcięli się zainteresować zleceniem, odebrać telefon, czy odpowiedzieć na maila. Czy tylko ja tak mam . Same kominy nikogo nie zainteresowały, więc musiałam się posłużyć obietnicą ścianek działowych i może nawet tynków. Tym samym na 30 telefonów, tylko w jednym przypadku rozmawiałam z kimś sensownie i umówiłam się na spotkanie w poniedziałek.
Przedwczoraj GUS podał informacje o znacznym spowolnieniu gospodarki, spowodowanym głównie przez pogorszenie sytuacji w sektorze budowlanym, oraz owzroście bezrobocia. Oficjalnie śmiem twierdzić, że nie jest to prawda.
Po interwencji hurtownia przysłała nam kolejnych 5 faktur, które zawierały np. korektę na palety-widmo (nigdy takich nie widzieliśmy, a już na pewno nie na naszej budowie). Nadal nie wiemy ile mamy zapłacić i za co.
Niebawem jedziemy lustrować schody - zamierzam domagać się poprawek co do milimetra. Od dziś stosuję nową strategię wobec ekip budowlanych, dotychczasowe „bądź człowiekiem”, zamieniam na: „płacę, żądam, wymagam” oraz „koniowi pan to tłumacz”. O!
Wieczorem wrzucę zdjęcia z postępu prac, o ile taki postęp nastąpił.
1 komentarz
Rekomendowane komentarze