NADBUDOWA - Reaktywacja
Dziękuję wszystkim za ciepłe słowa otuchy. Słuchajcie, wojna zakończona!!! Ruszyliśmy z budową!!! nie mogę jeszcze w to uwierzyć. Dom przepisany na męża, przełożyliśmy wszystkie papiery budowlane na męża i jest! ekipa już siedzi na dachu. A było to tak...
Wyprowadziliśmy się, wynajęliśmy mieszkanko i prawie kupiliśmy mieszkanie w bloku. Przed sfinalizowaniem kredytu postanowiliśmy porozmawiać jeszcze raz z teściami, w sumie to mąż prosił, ja myślałam, że nic z tego nie wyjdzie. A tu proszę teść chyba zrozumiał że na starość zostaliby sami (mąż jest jedynakiem). Ale co tu będę pisać o pierdołach. Kredyt zatwierdziliśmy z zamianą na budowę i dzieje się.
Mieliśmy sporo problemów ze znalezieniem ekipy (czekalismy na naszą, bo kończyła inną budowę), kierownika budowy (spadł jak z nieba, szef w firmie kończy halę to polecił), trzeba szybko szukać materiałów, żeby przed zimą zamknąć.
20 sierpień - 8 wrzesień 2012r.
ROZPOCZĘTA BUDOWA
To wszystko będzie trudne. Teście mieszkają na budowie, część gratów mieszkaniowych naszych i teściów tu są. Wszystko trzeba robić, by nie stracić mienia.
Starego dachu nie ruszamy, dach jest wewnętrzny, ściany wystają ponad dach, budujemy dalej na istniejących ścianach, szerokość idealnie pod pustak. Od strony ulicy (dłuższa ściana) zbiliśmy ścianę o 0,5 m jest dziura do pokoju, ale zabezpieczyliśmy ją folią i nie leje się (dziś bardzo pada). Wokoło budują się szalunki pod wieniec, szef ekipy chciał zmienić wieniec, żeby był z dwóch stron i wejść tylko częściowo w szczytowe ściany. Kierownik budowy się nie zgodziła, lejemy wokoło jak w projekcie. Kominy już wystają ponad strop, przebijaliśmy się od podłogi parteru. Ściana (bez drzwi) w sypialni u teściów będzie usunięta, będzie tam salon, ściana z drzwiamy (będą zamurowane) ma komin, no i jazda. Komin popada w drzwi. Jeszcze nie rozbieramy ściany, a tu zamurowuje się wejście! Wmurowaliśmy komin i zostało 40 cm na wejście do sypialni. Teście łóżko mają pod folią bo wszędzie jest 2 cm pyłu. W kuchni też nie wesoło mają, bo komin wymusił przesunięcie mebli (robimy komin od początku, a tu kuchenka gazowa stoi). Mimo uwagi i tak w całym domu unosi się pył.
Niedziela, 9 wrzesień 2012r.
Szef ekipy dzwoni, złamał nogę.
Wtorek, 11 wrzesień 2012r.
Szef ekipy siedzi na dachu z nogą w gipsie! Uwielbiam go!
Wtorek, 13 wrzesień 2012r.
Pada, ekipa przyszła skończyli szalunki pod wieniec i uciekli do domu, bo się lało za kołnierz... i tak byli twardzi, nawet Gipsik był. Jutro przyjeżdża grucha. A co ja z załatwianiem betonu przeżyłam... to opowiem wam jutro, bo to pewnie nie koniec koszmaru.
Edytowane przez ladyzina
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia