Dziennik Budowy Ania i Krzysiek
Pora wziąć się do roboty i zacząć dziennik...Tak, więc zacznijmy od początku… Decyzja o budowie domu zapadła na początku 2007. Stwierdziliśmy wtedy z żoną, że nie ma, na co czekać, że trzeba w końcu coś własnego wybudować, jakąś część siebie zostawić na ziemi. Jak postanowiliśmy, tak zrobiliśmy? No bo niby jak inaczej? Rodzina robi sie coraz większa synek rosnie jak na drożdżach, miejsca potrzeba też coraz więcej, więc działka przydałaby sie jak nic. Założenia co do działki były dość proste - musi być w naszej miejscowośći, ponieważ mamy tutaj wszystko co nam potrzebne : przedszkole, podstawówka, ośrodek zdrowia itp. , oraz autostradę, także we Wrocławiu jesteśmy w parę minut i o to chodzi.Co do wielkości, to chcieliśmy w granicach 8-10 arów, żeby nie za duzo nie za mało. Ile telefonów wykonalismy i u ilu znajomych bylismy w sprawie działki nie będę pisał, gdyż było to pół roku bezowocnych poszukiwań, a ceny ziemi w naszym pieknym miasteczku rosły w zastraszającym tempie Jeden miał, ale nie chciał bo cos tam coś tam, inny cos tam a jeszcze inny nie wiem kiedy może za rok... Masakra...Zbliża sie lato 2007 założenie z poczatku roku było takie, że w tym roku wbijemy szpadel na naszej działce, a tu nic... Wkońcu JEST!!!! Gmina ogłosiła przetarg na 14 pięknych działek w suuuper miejscu!!!! Normalnie kosmos, jakie fajne działki. My wpłaciliśmy wadium na najmniejszą, narożną działeczkę o powieżchni 1202 m2. Tochę dużo, ale od przybytku.... Zastanawiała nas tylko ilość osób chętnych na te działki, bo ponoć zaiteresowanie olbrzymie. stawilismy sie z kochaną żoną na przetargu pełni niepokoju, trochę zagubieni, bo burmistrz, bo sekretarze burmistrza, tak jakoś urzędowo się zrobiło. Do ostatniej minuty czekaliśmy aż na aulę wpadną dziesiatki osób chętnych przelicytować "naszą" wymarzoną działeczkę. Ale nie!!! O szczęście!! Nikt nie wpłacił wadium na nasza działke i "poszła" za 1% postapienia!!!! Po miesiącu podpisanie aktu notarialnego i pierwsza część serialu pt budowa zakończona!! :) Jesteśmy posiadaczami 1202 m2 roli IIIa!!!! To był stan na lipiec 2007. w nastepnej kolejności sprawy czysto formalne (wypisy i wyrysy wszelakiego rodzaju, wizyty w sądach w sprawach KW, poszukiwania architekta, geodety, kierownika budowy, a jak później sie okaże projektanta-konstruktora, wizyty w banku, niekończące się pisma do i z urzędu, nierówne walki z wszystko-mogącymi a niczego nie chcącymi urzędasami, mapy, mapki i mapiątka...) które okazały się jednak WIELCE porywającymi zajęciami, które pochłonęły bez reszty mnie, żonę i bogu ducha winnemu teścia za co z góry mu dziękuję:) , o wszystkich tych perypetiach postaram się napisać w najbliższym czasie i mam nadzieje przysporzą Wam, czytelnikom moich wypocin, cennych wniosków.
Pierwszy wpis dedykuje Przemkisowi, który wprowadził mnie w zawiłości pisania dzienników :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia