Dziennik Anpiego
Zacznę trochę "od końca", a w miarę wolnego czasu będę uzupełniał "wstecz". A więc...
13 lipca 2005
Dobra data na wylewanie betonu No dobra, teraz poważnie. Po długich bojach z szlaunkami, które ciągle gdzieś "uciekały" po parę centymetrów, udało mi się wreszcie dotrzeć do takiego momentu, w którym były przygotowane na przyjęcie betonu. Ponieważ teraz jest najlepszy sezon w betoniarni, termin musiałem ustalić na 2 dni wcześniej. Prognoza pogody zapowiadała na ten dzień ładną słoneczną pogodę, bez opadów. W ostatniej chwili zwiększyłem jeszcze ilość betonu z 8,7 metra sześć. (tak było w projekcie) na 11 metrów. I później okazało się, ży wycelowałem idealnie. Ponieważ 11 metrów nie zmieściło się do jednej gruchy (wcześniej miała być jedna wielka) musiałem trochę dopłacić także za transport. Zmieniłem też beton z B-15 na B-20. Różnica w cenie niewielka, a wytrzymałość to podstawa.
Na budowie byłem z moim znajomym kierownikiem, na 2 godziny przed terminem dostawy betonu. I dobrze, bo okazało się że jedna ława na końcu jest za wąska o parę centymetrów i poprawialiśmy deskowanie.
Pierwsza grucha przyjechała o 14.10, a nad nami zaczęły zbierać się ciemne chmury. Trochę zaczęło kropić i już myślałem, że będzie ulewa. Ale pokropiło i przestało. W międzyczasie przyjechała druga grucha i pompa. Panowie szybko ustawili sprzęt w ciągu chyba 40 minut przelali zawartośc obydwu gruch do szlaunków. Murarz z pomocnikiem wyrównali beton, ja im jeszcze wrzuciłem resztki które, wylały się pompy. Ładne resztki - było tego ze 3 taczki.
Tymczasem okazało się, że w mieście (moja działka jest 15 km od miasta) było w czasie wylewania betonu takie oberwanie chmury, że ulicami płynęła woda o głębokości pół metra. Okazało się więc, że dla mnie 13-ty był jednak szczęśliwy. U mnie na wsi lało za to jakieś 2 godziny po wylewaniu betonu, więc tego dnia już nie musiałem go polewać z węża.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia