Przebiegłam maraton...
Od kiedy zaczęliśmy budować dom, od samego początku zwiedzania marketów budowlanych rozglądałam się za oświetleniem do całego domu - głównie na wyprzedażach i promocjach. Proces ten więc trwał ok. 1 roku (swoją drogą - bardzo polecam taką taktykę, bo oprócz złowienia kilku "smakowitych kąsków" często też pomagało przy ustaleniu wyglądu wnętrza całego pomieszczenia. W kwestii opłacalności to rekordzistą chyba będzie plafon do wiatrołapu przeceniony z 564 zł na 175 zł albo kinkiet nad spocznik za 10 zł! Hihi...
W każdym razie jutro przyjeżdża elektryk, który ma montować kontakty, włączniki i całe oświetlenie. Tyle, że mi się nie udało jeszcze całego oświetlenia zgromadzić. We wtorek ruszyłam optymistycznie na zakupy, ale przywiozłam tylko jeden żyrandol, kupiony bez przekonania, ale w rozsądnych pieniądzach - w razie czego będę oddawać. Na gwałt potrzebowałam jeszcze conajmniej 3 oświetleń (górna łazienka, górny korytarz i dolny korytarz). Więc dzisiaj, z nieco mniejszym optymizmem, ale za to z większym przymusem rzuciłam się po marketach i sklepach w poszukiwaniu pięknych lamp w rozsądnych cenach No i ostatecznie udało się! Nawet jakby jeszcze czegoś zabrakło to mam upatrzone jeszcze ze 2 sztuki
Przebiegłam maraton... bo w jedno popołudnie zaliczyłam 4 markety (w zasadzie to 5, bo jeszcze zrobiłam szybki skok na ciuchy ). W efekcie w ostatnim punkcie docelowym, jakim była Castorama, poddałam się, wymiękłam, zdjęłam buty, włożyłam je do koszyka i chodziłam na boso - no matter what they say, bo nogi tak mnie bolały... :/
Zdjęć nie prezentuję, bo liczę, że wrzucę je jak będą już wisiały na swoich miejscach więc do następnego - papa...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia