dziennik
Tak jak pisałam, z tynkarzami nie było łatwo, ale na szczęście jakoś się dogadaliśmy.
Chodziło o to, że wylewki będą na niższej wysokości niż oni zrobili tynk no i musieli dosztukować jeszcze trochę tych dołów. Oczywiście pan zażądał już zapłaty, a sztukowanie powiedział, że dokończy w jakąś sobotę (srutu tutu). Poza tym stwierdził, że musimy dopłacić mu jeszcze za dodatkową tonę zaprawy, bo ściany były takie krzywe, że mu tyle materiału wyszło. Dodam, że wcześniej był dwa razy i je oglądał, i jakoś wtedy nic takiego nie zauważył. Domyślam się, że taki trik stosuje dopiero na koniec roboty. A w ogóle to żeby było śmieszniej zgodziliśmy się z zapłatą za m2 i nie powinien nas nic obchodzić materiał.
Zatem przez cały poniedziałek mój małżonek miał gorącą linię z tynkarzem, ale pod wieczór jak stanęli oko w oko, już takie dziwne pomysły nie przychodziły panu do głowy i robotę dokończył. Tyle, że nam napsuł krwi.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia