dziennik
Na razie w telegraficznym skrócie wieści z ostatniego tygodnia na budowie.
Otóż małżonek jest na urlopie w związku z czym od razu widać rezultaty.
A zatem:
- skończone porządkowanie desek i zaczęte rąbanie dębiny do kominka,
- spotkanie z szefem od tynków zewnętrznych i decyzja na "tak"
- zakupienie rur do odwadniania domu
- wykopanie rowów pod te rury
- zrobienie obramowania pod podbitkę
- zakupienie podbitki
- przywiezienie kaloryferów
- wymięknięcie i spotkanie z fachowcem od obudowy kominka (zamierzam jednak przetestować jeszcze innych, choć ten wypadł bardzo pozytywnie i zrobił znajomym piękny aczkolwiek rustykalny kominek)
- męska decyzja męża odnośnie włączników i gniazdek i moje błogosławieństwo tejże decyzji
- zainstalowanie szamba (ten temat wolę przemilczeć, bo woda wystąpiła na głębokości 2 metrów w związku czym wystaje ono na pewno z 30 cm. nad powierzchnię; no cóż szykuje mi się nieplanowany skalniak jak ja nie cierpię skalniaków )
- zapicie bezpośrednio na budowie kłopotów związanych z szambem. Pomogło Już mogę mieć ten pieprzony skalniak
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia