Błotny horror
Ławy po wylaniu podręcznikowo polewałem wodą. Trzy razy dziennie przez 5 dni. Pierwszy raz polałem wieczorem, około 7 godzin po wylaniu. Majster i kier-bud mówili, że pierwsze polanie może być dopiero na drugi dzień. Nie wiem czy mieli racje, ponieważ w ciągu tych pierwszych kilku godzin schnięcia betonu powstało kilka spękań. Oczywiście drobnych, prawie niewidocznych. Kier-but twierdzi, że absolutnie nie mają żadnego znaczenia i że właściwie widzę je tylko ja skrupulatnie przeglądając każdy centymetr ławy. Myślę jednak, że beton po wylaniu należy polać wodą dużo wcześniej niż po 24 godzinach i stan "0" polewać zacznę 1-2 godziny po wylaniu betonu.
Niestety, po dwóch tygodniach słonecznej i suchej pogody, zaczęły się intensywne opady deszczu, które wykopy zamieniły w błotniste ruchome piaski. Koparkowy nie wybrał gliny ze środka "domu" i teraz ta glina zamienia się w błotnistą lepką maź, po której człowiek się ślizga i do której się zapada na głębokość kostki, zostawiając w środku buty. Po opadach w piątek wypompowałem wodę, co z tego, skoro od soboty znowu pada... Nie mogę patrzeć na to babranie się w błocie, chciałbym już zasypać to bagno.
Prace będą kontynuowane dopiero od 10 czerwca... Majstrowi przedłużyły się prace na innej budowie. Natomiast ja zaczynam się zastanawiać, czy w takim tempie zadaszę budynek przed zimą? Z jednej strony świadomie wybrałem ekipę budującą z przerwami technologicznymi na pielęgnację betonu, ale drugiej strony chciałbym już widzieć postęp...
Edytowane przez piotrek0m
2 komentarze
Rekomendowane komentarze