kasia i paweł ... oraz jaskółka
24 czerwca. Dwa miesiące od ostatniego wpisu. Tym razem jednak są to dni, które przyniosły zmiany. Zmiany realne i widoczne na naszej działce. Inwestycja ruszyła.
Ostatnia informacja z 22 kwetnia skończyła się stwierdzeniem obaw z powodu milczącego telefonu potencjalnych wykonawców. Można już raczej powiedzieć byłych potencjalnych wykonawcach. Nie odezwali się do dzisiaj. W konsekwencji znowu etap poszukiwania ekipy i umowa ustna z ludźmi, których rezerwowaliśmy jeszcze jesienią. Dogadaliśmy się iż rozpoczną jak tylko zakończą jedno swoje zlecenie, które akurat realizowali. Skończyli. Pojechali do domu i za cztery dnia 14 maja mieli wrócić ... Wrócli 23 czerwca. W miedzy czasie mieli tę samą przypadłość co ich inni koledzy. Przestali umieć odbierać telefony. To katastrofa ale ta choroba jest zaraźliwa jak widać wśród wykonawców domów jednorodzinnych w 2007 roku w Polsce. Uważajcie na nią w swoich planach.
Mądre przysłowia są solą narodu. Do trzech razy sztuka. Trzecia ekipa trafiła nam się przez przypadek. Kasia w rozmowie ze swoją koleżanką pożaliła się na nasze dwa falstarty. I okazało sie, że koleżanka podpowiedziała nam, że ma znakomitą ekipę, która jest akurat w sytuacji, gdy zlecenie im nie wypaliło z uwagi na nie zakończenie formalnych spraw potencjalnych inwestorów. Spotkaliśy się z Panem jerzy a już po dwóch dnia praktycznie byliśmy w stanie wejśc na plac. Tak więc 21 maja 2007 roku po dwkrotnych falstartach nastąpił prawdziwy start. Ekipa w składzie 4 osób + Szef (Pan Jerzy) rozpoczęli, co bardzo mi się podobało od spotkania z kierownikiem budowy/ projektantem i geodetą. Wyjaśnili sobie wszystkie wątpliwości i ustalili jednoznacznie co "autorzy" czyli wyzej wymienie mieli na myśłi. Rozpczęły sie wykpy pod ławy fundamentowe. W tym momencie przerywam i rozpocznę próbę wklejenia zdjęć .... Po wklejeniu kontunuacja opowieści.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia