3… 2… 1… zaczynamy
Wpis z 09-12-2010 23:41
Bardzo wielu facetów w okresie poprzedzającym wejście w wiek średni dopada chęć zbudowania domu (wiadomo: posadzić, spłodzić, wybudować etc.). Pewnie nie odbiegam od stereotypu, bo i mnie jakiś czas temu dopadło. Co ciekawe, mniej więcej wiem, czym to pachnie, więc z chęci tej trudno się nawet usprawiedliwiać hurraoptymizmem. Z własnej woli pakuję się w kanał: niekończące się wydatki, użeranie się z robotnikami i próby poradzenia sobie z błędami budowlańców.
Na swoje usprawiedliwienie mam chyba tylko to, że decyzja o rozpoczęciu budowy domu została dosyć gruntownie przemyślana. Poprzedziła ją solidna analiza SWOT i ze wszystkich alternatyw (kupno większego mieszkania, kupno nowego domu w jakimś stadium zaawansowania budowy, kupno używanego domu), za samodzielną (czyli tymi rencami organizowaną) budową przemawia najwięcej, zarówno jeżeli chodzi o „finansową efektywność” generowania istotnego, bądź co bądź, składnika majątku osobistego, cashflow związany z przebiegiem tego procesu, jak i wreszcie ostateczny efekt (w założeniu mamy uzyskać coś „takiego jak chcemy”). Mam tylko nadzieję, że założenia do analizy strategicznej przyjąłem poprawne. Bo jeżeli są fałszywe, to wnioski również takie będą.
No dobra, do rzeczy. Po pierwsze wszystkim czytelnikom należą się dwa słowa wyjaśnienia, skąd taki tytuł. Otóż „drogę do domu” można postrzegać jako proces, na który składa się cały szereg decyzji. Od wyboru działki, przez wybór projektu, wykonawców, technologii, aż po kolor płytek w łazience. Wybieramy jedno z wielu rozwiązań, a każdy nasz wybór ma określone konsekwencje, ograniczając nam pole manewru przy podejmowaniu kolejnych decyzji, bo plan zagospodarowania przestrzennego coś stanowi, bo wybrana technologia ma takie, a nie inne ograniczenia, można by tak długo. Do tego naszą swobodę ograniczają środki finansowe. Przy czym jeżeli myśli się o budowie, to – niezależnie od poziomu zamożności – tych środków nigdy nie jest wystarczająco dużo. Zawsze dom może być jeszcze większy, jeszcze lepiej wyposażony, w jeszcze lepszej lokalizacji.
I tu dochodzimy do tytułu. Ponieważ budowę domu rozważamy od kilku lat, był czas na teoretyczną analizę problemu. Analiza ta doprowadziła nas do dokonania kilku wyborów, które można określić jako mało popularne, lub – jeżeli ktoś woli – odbiegające od koncepcji budowania „politycznie poprawnych”, przynajmniej sądząc po wypowiedziach na forum. Dom ma być więc m.in. z jednej strony budowany wedle projektu indywidualnego, z sauną i dosyć duży (ponad 200 m2). Z drugiej zaś ma być bez garażu (pojawi się pewnie za czas jakiś jako osobny budynek), bez rekuperatora, kominka grzewczego, instalacji solarnej, pompy ciepła, GWC, odkurzacza centralnego, ogrzewania podłogowego i masy innych rzeczy uznanych przez nas za zbędne. Za każdą z tych decyzji stoją jakieś przemyślenia (i analiza strategiczna – a jakże). Przemyślenia te sukcesywnie powinny znaleźć się w dzienniku, czy starczy na to wytrwałości i czasu, to się jeszcze zobaczy. Być może jednak pomogą komuś w podjęciu jego własnych decyzji budowlanych.
I tu niezbędne jest poczynienie pewnego zastrzeżenia. Mianowicie moje wybory odzwierciedlają moje preferencje. Aż tyle i tylko tyle. To, że ktoś dokonał innego wyboru, nie oznacza, że podjął decyzje błędną, nawet jak podaję 100 argumentów, że tak właśnie jest. Po prostu co innego było dla niego w danej chwili ważne. Ponadto – jak mawia mój znajomy – tylko szaleńcy nie zmieniają zdania. Nie jest więc wykluczone, że mimo iż gardłowałem przeciwko pewnym rozwiązaniom, sam się za chwilę na nie zdecyduję. Po prostu założenia teoretyczne czeka weryfikacja w praktyce. Jak to więc będzie, zobaczymy w praniu.
W każdym razie dziś się zaczęło. A ściślej zawarta została umowa sprzedaży działki i staliśmy się właścicielami własnego kawałka powierzchni ziemskiej (w odróżnieniu od przysługującego nam obecnie odrębnego prawa własności lokalu). Ten kawałek z kosmosu prezentuje się tak:
http://farm6.static.flickr.com/5250/5247729756_fb4e164cff.jpg" rel="external nofollow">http://farm6.static.flickr.com/5250/5247729756_fb4e164cff.jpg
W następnych odcinkach jak do tego doszło i dlaczego właśnie ta, a nie inna działka. A, byłbym zapomniał. W sobotę jesteśmy również umówieni na spotkanie z architektem.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia