Skoro jest działka, pora na projekt
Moje budowlane boje szły sobie ładną prostą i przemyślaną drogą dopóki nie napotkały na przeszkodę w postaci projektu. Ponieważ wywody na ten temat w dzienniku(-kach) na skutek nawiązywania i zrywania współpracy z kolejnymi architektami i związanego z tym usuwania ich produkcji z uwagi na prawa autorskie, są mocno niekompletne, pora dziś na odcinek premierowy.
Właściwie od samego początku nie ulegało wątpliwości, że chce projekt indywidualny. Sorry Winnetou, ale gotowe projekty w przytłaczającej większości nie podobają mi się. Teraz jest nieco lepiej i można trafić wśród gotowych projektów na coś ciekawego, ale trzy lata temu nie byłem kompatybilny estetycznie z tym, co można było znaleźć w katalogach i na WWW producentów projektów gotowych.
Chciałem dom prosty i niezbyt duży, ale z ciekawie zaaranżowaną przestrzenią. Innymi słowy - chciałem ciekawą architekturę za do wybudowania za relatywnie nieduże pieniądze.
Sam program funkcjonalny miałem dosyć dobrze poukładany - wiedziałem jakie pomieszczenia chcę, jakiej wielkości, jak powiązane ze sobą, jak ma być zorganizowana strefa dzienna, miałem założony odpowiedni procent powierzchni na komunikację. Ze względu na ograniczenia planistyczne założenia przewidywały też wariantowość w odpowiednich miejscach (np. podziału funkcji pomiędzy poddasze, a parter), jak również w miarę spójne przykłady tego co lubię i czego nie lubię. "Specyfikacja" liczyła sobie stron kilka, nie ma sensu jej w tej chwili wyciągać, W każdym razie można ją było sensownie zrealizować.
W "harmonogramie" życiowo-budowlanym przewidywałem na prace projektowe jakieś 3-4 miesiące i skoro bardzo dobrze wiedziałem, czego chcę, w ogóle nie brałem pod uwagę niepowodzenia. Nie przypuszczałem, że zadanie okaże się tak trudne, zaliczę z nim 1,5 roku poślizgu, będzie mnie kosztować jedną przyjaźń i jedną znajomość, a ostatecznie projekt będzie mnie kosztował znacznie taniej, niż początkowo zakładałem. A później i tak w nim coś pozmieniam. Jednak życie lubi płatać figle. N'est-ce-pas?
W największym skrócie - obecnie budowany dom jest 6 (słownie: szóstą) koncepcją, nie licząc wariantów pośrednich i zrealizował ją piąty architekt, który zabrał się do tego dzieła.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze