Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    45
  • komentarzy
    56
  • odsłon
    180

Koncepcja #1


dr_au

581 wyświetleń

 

Wpis z 20-03-2012 12:18

 

 

Oczywiście z gustami i potrzebami klientów różnie bywa. Szczególnie, że czasem czego innego chcą, a co innego deklarują. Architektka, która była trzecia w kolejności , opowiedziała mi kiedyś o pewnym jej kliencie, który przyszedł do niej chcąc nowoczesny dom z płaskim dachem i dużymi przeszkleniami. Pod taki projekt uzyskał WZ. Po 8 miesiącach pracy skończyło się jednak na zmianie WZ i zaprojektowaniu domu z mansardowym dachem z lukarnami i pseudokolumienkami.

 

 

Opowiadając o koncepcjach, które przewinęły się przez mój komputer i deski projektantów nie mam więc zamiaru pastwić się nad nimi pod względem estetycznym. Bo jednemu się będą podobać, a innemu nie. Skupię się na tym, co można nazwać obiektywnymi nieprawidłowościami wykonanej pracy. Warto o tym napisać z prostego powodu. Dojście do tego, co jest nie tak za każdym razem zajmowało nam sporo czasu. Może więc komuś przyda się ten opis przy ocenie tego, co sam dostaje od architekta.

 

 

Nie chcę tu zamieszczać rzutów i rysunków od architekta, skoro koncepcji ostatecznie nie przyjąłem. Muszą więc wystarczyć moje bazgroły pokazujące ideę domu. Koncepcja nr 1 przedstawiała się więc mniej więcej tak:

 

 

http://farm7.staticflickr.com/6046/6853444412_9d4208d020.jpg" rel="external nofollow">http://farm7.staticflickr.com/6046/6853444412_9d4208d020.jpg

 

 

Dom z poddaszem użytkowym w kształcie litery L. Garaż jest oznaczony jako 1, jak 2 oznaczony jest salon, umieszczony na przestrzał na osi wschód-zachód. Na południowym krańcu dwa gabinety, w rogu litery L kuchnia i jadalnia. Zgodnie z założeniem „laska” litery L to nawiązanie do istniejącej linii zabudowy, natomiast podstawa oskrzydlać miała ogród z wystawą południową. Oczywiście wersji, podwariantów i analiz była cała masa. Skończyło się jednak na niczym. Co było nie tak? Całkiem sporo, aż w punktach to napiszę.

 

 

 

  1. Najważniejszym chyba problemem był brak pomysłu na poddasze. Tzn. po przyciśnięciu, skąd się wzięła taka ścianka kolankowa i czy nie ma tu ryzyka, architekt powiedział po prostu, że inaczej się zaprojektuje (zgodnie z planem), a inaczej wykona (niezgodnie z MPZP), bo jest to powszechna praktyka.

     

  2. Orientacja wobec stron świata i usytuowanie na działce. Tu nic nie grało. W teorii wszystko wyglądało OK, gorzej było w praniu. Usytuowanie budynku było takie, że pozostawiona wolna część ogrodu od frontu praktycznie cały dzień pozostawałaby w cieniu. Bo do południa cień rzucałby dom, a po południu drzewa od południa i zachodu. Dosunięcie domu do wschodniej granicy ograniczało widok na tę stronę (bo zaraz za oknem byłby płot, prawdopodobnie z jakimś żywopłotem). Usytuowanie gabinetów powodowało, że okna wychodziły wprost na żywopłot. Od południa okna pokoju na poddaszu wychodziły wprost na dach sąsiada. W dodatku jadąc do domu widziało się przede wszystkim jego tył i długą lufę garażu. Front i atrakcje wizualne z tym związane były praktycznie niewidoczne aż do wejścia na działkę. Słowem – sposób ustawienia domu eksponował wady działki a tuszował jej zalety. A powinno być odwrotnie.

     

  3. Mimo budowania niezgodnie z planem poddasze było tak sobie ustawne. Łącznie z tym że przejście antresolą nad salonem miało wysokość ponad 1,8 m tylko na szerokości 1 m. Więc osoby z lękiem wysokości i solidnym wzrostem (czytaj: ja) miałyby pewien problem z przejściem antresolą.

     

  4. Sama powierzchnia parteru po podłodze wynosiła 180 m2 przy założonej maksymalnej powierzchni całego domu 250 m2. Aż dziw na co te metry szły, bo pokoje były przeważnie mniejsze od naszych dyspozycji, a garaż na dwa samochody miał np. 32 m2 i był generalnie sporo za mały.

     

 

 

Do tej pory, jak sobie to przypomnę, to trochę mnie to złości. Nie posądzałbym architekta o brak zdolności czy fachowości. Obstawiałbym raczej katastrofalne zlekceważenie zlecenia. Żeby nie było wątpliwości – ustalone wynagrodzenie odpowiadało stawkom rynkowym.

 

 

Po niezliczonych próbach wyprostowania tej koncepcji od umowy odstąpiłem. Spotkaliśmy się i biuro poprosiło o jeszcze jedną szansę. Na swoje nieszczęście zgodziłem się. Jak nietrudno się domyśleć był to błąd, ale o tym w następnym odcinku.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...