Koncepcja #3
Skoro się już rozgadałem i zacząłem opisywać kolejne koncepcje powstające u kolejnych architektów, pora na koncepcję nr 3. Niestety, ponieważ swego czasu wykasowałem wszystkie posty dotyczące tego projektu, muszę posiłkować się pamięcią. Innymi słowy pora na kolejny premierowy odcinek.
Koncepcja nr 3 powstała jako pierwszy owoc współpracy z nową panią architekt. Osobą już starszą i doświadczoną. Niestety od samego początku współpraca zgrzytała, tj. nie mogliśmy się dogadać. Po pierwsze nie umiała zrozumieć, dlaczego chcę mieć dom bez garażu. Po drugie nie akceptowała sposobu powiązania parteru z poddaszem, jaki z kolei ja preferowałem. Jesteśmy małą rodziną i choć strefę dzienną należy oczywiście jakoś oddzielić od sypialni, nie potrzebny nam dom, w którym będziemy się szukać. Dlatego preferowanym rozwiązaniem było zlokalizowanie schodów przy pokoju dziennym i do tego powiązanie obu poziomów małą pustką. Tymczasem architektka uparcie przesuwała schody daleko od salonu i mocno separowała oba poziomy. Trzecim problemem było to, że nie czuła klimatu nowoczesnych stodół - po prostu nie podobała jej się ta architektura. Czwartym i najważniejszym problemem była niezgodność charakterów.
Cóż można powiedzieć o koncepcji nr 3. Była wynikiem przepychanki pomiędzy mną a architektką. Przypadkowym wynikiem przeciągania liny w dwie strony. Układ funkcjonalny był taki sobie, Tzn. był przeciętny i miał potknięcia, takie jak sposób umieszczenia kominka (na trakcie komunikacyjnym i "osi widokowej"), brak pomysłu na umieszczenie kanapy w salonie, przerosty komunikacji itp. Z zewnątrz dom był po prostu brzydki. Pamiętam jakieś takie surrealistyczne spięcie pomiędzy moją żoną, a architektką, kiedy żona powiedziała "ale ten dom jest po prostu nieładny", na co usłyszała "przecież nie będzie Pani go oglądać z zewnątrz!". Czarę goryczy przelała jedna kwestia - projekt był niezgodny z MPZP w kwestii wysokości okapu, tj. architekt sugerował wykonanie projektu niezgodnie z planem zagospodarowania, twierdząc, że na potrzeby pozwolenia coś innego się wrysuje. Słowem - pierwszy z brzegu projekt gotowy dałby lepszy efekt i estetycznie, i funkcjonalnie. O zgodności z MPZP nie wspomnę.
Szczerze powiedziawszy totalna porażka, nie nadająca się do realizacji. Ponieważ architekta polecał znajomy, zaproponowałem następujące rozwiązanie - płacę za prace koncepcyjne i się rozstajemy. Architektka nie zaakceptowała tego rozwiązania i poprosiła o jeszcze jedną szansę twierdząc, że moje zbyt szczegółowe założenia podcięły jej skrzydła. Zgodziłem się. I był to oczywiście błąd.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia