Spadające gwiazdy
Pojechaliśmy wczoraj po 22 na działkę. Rozłożyliśmy karimaty i podziwialiśmy perseidy, czyli spadające gwiazdy. Łuny Krakowa nie było widać, latarnie z ulicy ani światła sąsiedniej, wyżej położonej wioski, nie zdołały przesłonić rozgwieżdżonego nieba. "Naszego" nieba. Urocza, ciepła letnia noc i prawdziwy rój gwiazd nad głowami. Było prześlicznie.
I wyciągneliśmy z tego doświadczenia "wniosek budowlany": choćby nie wiem co, będziemy mieć okno połaciowe w sypialni, nad łóżkiem. Za dużo byśmy stracili unikając go
Widzieliśmy też spadające gwiazdy, mam nadzieję, że spełnią się pomyślane wtedy marzenia!
4 komentarze
Rekomendowane komentarze