Słowo o ekipie
Był początek tego roku (2013). Działka wykarczowana, kredyt załatwiony, można w końcu zacząć. Można? Jeszcze nie, ale już prawie. Trzeba jeszcze tylko znaleźć kogoś, kto mi ten dom zbuduje, kogoś,komu można zaufać i poświęcić pieniądze tak ciężko bankowi wydarte.
Poszło ogłoszenie w internetcie, popytałem znajomych co się budowali niedawno lub w branży tej siedzą. Znalazło się kilka ekip budowlanych, część z polecenia, część z ogłoszenia. Różne to były ekipy i było w czym przebierać, chłopaki bez szkoły ale z fachem w ręce, ludzie po studiach i studenci także. Były również "molochy" co osiedla budują. Różne też mieli podejście do przygotowania oferty. Molochy profesjonalnie, ale i też cena duża. Był ojciec z synem co ofertę mi przygotowali po 30 sekundach przeglądania projektu - "Tatuś, jak myślisz, ile Pana będzie kosztować ta budowa?"... Tak było. Była też duża firma, gdzie Pań mi powiedział, że nie będę miał wglądu w materiały budowlane gdyż "umówmy się na początku, my jesteśmy od budowania a Inwestor od zbierania kasy". Cóż, niech sobie budują, ale gdzie indziej. Coś mi tu śmierdziało oszustwem i chęcią zarobku na materiałach, choć ich oferta i tak była jedną z najdroższych.
Na sam koniec zostały mi dwie ekipy, obie solidne z porządnym dorobkiem, choć młodzi ludzie je prowadzili. Obwieźli mnie po budowach, pokazali zdjęcia. U jednych było jednak trochę lepiej, czyściej, ładniej, równiej. Przeważyło to, że właściciel ma wiedzę konstruktora, skończył studia i robi kierownika. Wiedziałem, że jego wiedza będzie mi jeszcze potrzebna i była, jak się okazało, że Pani KB zabrakło kompetencji, ale o tym jeszcze będzie, innym razem, już niedługo.
Rozpisałem się niestety a miało być mało tekstu a zdjęć więcej. Będzie następnym razem, gdy opis budowy się zacznie. Musiałem słów kilka o ekipach naskrobać. W końcu miałem wszystko i już mogłem zaczynać. Jak mogłem to i zacząłem ale o tym będzie następnym razem.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze