Ściany
Przyszedł czas na ściany.
Zdecydowaliśmy się na Porotherm Dryfix 25.
Kilka słów o samych pustakach: Są na prawdę równe. Zdarzały się co prawda z nierównymi bokami, wypukłym, bądź nie do końca prostopadłymi ściankami, ale były to pojedyncze przypadki. W każdym bądź razie żadne z tego tytułu nie zostały odrzucone przez ekipę. Mało tego, nie trafiłem nawet na jednego uszkodzonego, uskubanego czy pękniętego pustaka - przynajmniej tyle miałem szczęścia :).
Murowanie w tym systemie to czysta przyjemność. Jest czysto, szybko i bardzo równo. Oczywiście pod warunkiem, że pierwsza warstwa jest odpowiednio wypoziomowana :).
Do poziomowania pierwszej warstwy, oprócz klasycznych sznurków, używaliśmy zestawu do poziomowania (wrzucę zdjęcie później). Zestaw wykonał dla mnie znajomy, bo cena oryginału z Wienerbergera to jakaś kpina.
Jedyne do czego można się przyczepić to aplikacja pianki, gdy puszka jest bliska wyczerpania - po prostu zaprawa wypływa jak krew z nosa i klejenie kilku ostatnich pustaków trwa wieki...
Po przygotowaniach do murowania pierwszej warstwy, które trwały ładnych parę godzin, w końcu zaczęliśmy:
Na koniec dnia wyglądało to tak:
A po pięciu dniach tak:
Mieliśmy sporo przerw w ciągu dnia przez deszcz. Nie ma nic bardziej frustrującego jak przelotne opady, obfite i co kilkadziesiąt minut, zmuszające do przerywania klejenia. Oczywiście za każdym razem trzeba było przykrywać mury folią, aby deszcz nie napadał do środka... masakra.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze