Kasztanowa chatka, czyli Z7 po naszemu.
Długo zbierałem się do pisania tego dziennika, zawsze były jakieś inne zajęcia. Korzystając z chwilowego przestoju na budowie spróbuję opisać spełnianie się Naszego marzenia.
Idea budowy pojawiła się nagle, 13 maja 2013, działkę znaleźliśmy błyskawicznie już nazajutrz, a po 3-ch tygodniach podpisaliśmy akt notarialny. W tzw. między czasie rozglądaliśmy się nad opcjami wyboru, projekt gotowy, czy własny. Wygrała opcja projektu gotowego, tj. Z7 L 35 ze studia Z500. Na naszą prośbę pani architekt dokonała kilku zmian, większość kosmetyczna jak dołożenie okien na ścianie bocznej salonu i w szczytach. Dorysowała również schody na strych z salonu, co wymusiło zmniejszenie drzwi tarasowych z 3 do 2,5 m.
Na działkę weszliśmy 4 czerwca, początkowo przyprawiła nas o opad rąk, nie spodziewaliśmy się takiego ogromu pracy przy wycince drzew i krzewów do oczyszczenia placu.
Po użyciu piły mechanicznej, siekiery, łopaty itp narzędzi działka zaczęła wyglądać tak
W tzw. między czasie cisnęliśmy na panią architekt o jak najszybszą adaptację projektu, na dostawców mediów o warunki. Wymagane dokumenty do pozwolenia na budowę udało nam się złożyć 13 lipca. Po kilku "błagalnych" wizytach w starostwie 6 sierpnia wydano pozwolenie na budowę, dwa tygodnie później decyzja stała się prawomocna i tak to ekipa weszła na plac budowy 26 sierpnia.
Dni pomiędzy 6, a 26 sierpnia dłużyły się okrutnie, ale przynajmniej zbieraliśmy materiały na start.
Radość nasza z rozpoczętych prac była ogromna.
Dzień później ...
Dzień następny ławy już wylane, czas bloczki murować...
by po kolejnych dwóch dniach nabrać takiego kształtu...
Wreszcie budowa wyszła z ziemi,
, a pani inwestor cała w skowronkach przepytuje majstra
Edytowane przez Artur i Lidia
2 komentarze
Rekomendowane komentarze