Zmieniam ekipę cieśli
Niby miałem znaną ekipę, której szef wychował już kilka pokoleń uczniów. Niestety, ale zmienię ją nim rozpoczną pracę. Dużo nerwów, a nawet nie zaczęli... Rozmawiałem z nim pół roku temu, ale moje doświadczenie budowlane kazało mi pojechać osobiście i pogadać... uczulić na moje oczekiwania i wymagania projektu... pogadać o brakach we więźbie.
Szef do wymagań projektu podchodzi całkiem swobodnie. W rozpisce drewna sporo braków... tego nie trzeba, tamto też można pominąć.... jak się upieram to dopisuje, bez pomiarów tak na oko. "Jak czegoś zabraknie, to się po prostu dokupi"... Mówię, że mam wymagającego kierownika budowy... eee to się zmieni kierownika... pełne deskowanie - to zbędny wydatek, nikt teraz nie deskuje... a papa... będzie panu dwa lata śmierdziała... okna połaciowe, to pan kupi od ręki, na razie nie mówmy o nich jest czas... a umowa... podpiszemy przed samą budową... odniosłem wrażanie, że mu nie zależy, że ma "opinię" i ma robotę... panie są ważniejsze sprawy w życiu niż dach - ten na pewno się nie zawali.
Podjechałem na jego budowę... kobieta której buduje pierwsze co powiedziała - że to niesolidna ekipa - ma spore opóźnienie, opuszcza budowę, idzie na inną... widać, że była poirytowana. Szef mówi, o niej, że "niedopieszczona" przez męża i narzeka... no sorry, ale tak mówić o kliencie... masakra jakaś...
Koniec nerwów.
Dostałem kontakt do nowej ekipy (i jak sprawdziłem ma nawet pozytywną opinię na forum muratora). Szef rozmawia bardzo profesjonalnie i konkretnie. Umowa od razu i bierze odpowiedzialność za rozpiskę drewna na więźbę... robi ściśle tak jak w projekcie... ba... jakbym ja chciał wprowadzić jakąś zmian muszę mu dać oświadczenie na piśmie... żeby potem nie było na niego... dach zdecydowanie deskować jak mam takie możliwości... drewno modrzewiowe jak gdzieś je kupię... daje 3 lata gwarancji na dach... Jedyna różnica to cena - 5000 zł drożej niż moja "obecna" ekipa...
Edytowane przez piotrek0m
1 komentarz
Rekomendowane komentarze