Na co komu rekuperator (cz. 2)
W poprzednim odcinku opisałem, dlaczego instalacja reku kompletnie się nie opłaca. Oczywiście w rzeczywistości obraz nie jest taki czarno-biały i w zależności od konkretnych uwarunkowań. Jeżeli zaoszczędzimy kilka tys. zł na kominach, zrobimy instalację nieco taniej (bo mamy dom, gdzie można to zrobić prosto i tanio, zamontujemy tańszy rekuperator itp.) możemy wyjść na zero lub nawet na lekki plus. Jednak podejmowanie wysiłków (szukanie wykonawcy, negocjacje umowy, pilnowanie) i wykładanie grubszej gotówki z kieszeni tylko po to, żeby w porywach zaoszczędzić kilkaset zł rocznie jest dla mnie jednak nonsensem. Dlaczego więc się skusiłem? Powodów jest kilka.
1. Problemy z wentylacją grawitacyjną. W tradycyjnym budownictwie (nawet docieplanych później domach budowanych w latach 80-tych czy 90-tych) jest tyle szpar i nieszczelności, że świeże powietrze zawsze jakoś się dostanie. W ostatnich latach zaczęliśmy jednak budować domy naprawdę szczelne. I w nich wentylacja oparta na nawiewnikach w oknach i kanałach wentylacji grawitacyjnej działa tak sobie. Wiem, że można to zrobić dobrze, ale w typowej sytuacji dobrze nie jest i bez częstego otwierania okien i wietrzenia w pomieszczeniach jest po prostu potwornie duszno. Oznacza to mniej więcej tyle, że wentylacja została źle zaprojektowana, niemniej problem jest powtarzalny i mam go w moim biurze. Podobnie jest u kilku znajomych, którzy budowali w ostatnim czasie domy.
2. Zimne powiewy. W wynajmowanym obecnie mieszkaniu mam "prawie" wentylację mechaniczną wywiewną, tj. wspomagany wentylatorami umieszczonymi na dachu wyciąg w kanałach wentylacyjnych (łącznie 3 na mieszkanie) + nawiewniki w oknach. Wentylacja co do zasady zapewnia wymianę powietrza. Czyli jak wszystko jest pootwierane, to nie pojawiają się problemy np. z parowaniem szyb czy wilgocią. Również uczucie duszności Ale niestety zwłaszcza przy tęgich mrozach odczuwalne są nieprzyjemne zimne podmuchy od nawiewników w oknach.
3. Kombinacje z podłogówką. Wymyśliłem sobie ogrzewanie podłogowe w całym domu. Co więcej - ogrzewanie to na znacznej powierzchni ma być pod posadzką pokrytą drewnem. Oczywiście uwzględniam takie ograniczenia, jak te odnoszące się do grubości posadzki drewnianej, wielkości elementów, stosowania parkietu warstwowego etc., ale doszedłem do wniosku, że im mniej ciepła będę musiał dostarczyć przez podłogę, tym lepiej ta podłoga na tym wyjdzie. Wyeliminowanie strat na wentylacji (podobnie jak cieplejsze okna i kilka innych podobnych pomysłów) pomaga w zmniejszeniu zapotrzebowania na ciepło.
4. Pustka nad pokojem dziennym. Jest fajna, ale generuje kilka problemów. M. in. zbieranie się ciepłego powietrza na poddaszu. O ile ma to mniejsze znaczenie dla grzania podłogówką, o tyle jest istotne ze względu na dogrzewanie strefy dziennej przez okna dachowe o południowej wystawie i centralnie umieszczoną kozę z nieizolowanym kominem. Wyciąg powietrza na poddaszu powinien sprzyjać rozprowadzaniu ciepła po całym domu.
5. Przeszkadzające kominy. Po tym jak zdecydowałem się na pustkę nad pokojem dziennym, komin do kominka i towarzyszące mu kanały wentylacyjne, zwyczajnie mi przeszkadzał w ustawieniu poddasza i strefy dziennej wedle mojego widzimisie. Wybór WM oznacza, że murowany komin do kominka mogę zastąpić lekkim stalowym, który nie zajmuje miejsca i fajnie wygląda.
Czyli podsumowując: oszczędności są wątpliwe i z pewnością wymagają większych nakładów inwestycyjnych na etapie budowy (co samo w sobie jest minusem). Jest jednak szansa, że instalacja przełoży się na większy komfort mieszkania. Ponieważ ci co mają WM, bardzo to sobie chwalą, zdecydowałem się spróbować. Zobaczymy jak wyjdzie i czy oczekiwania się spełnią.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze