Szczytowanie Ksawerego
Obowiązki służbowe nie pozwoliły mi na to aby wybudować ściany szczytowe, i postanowiłem tą robot przekazać koledze Michałowi z CoralBUD, a sam popołudniami zacząłem zdejmować szalunki ze strop popołudniami czyli na drugiej zmiana do 21 godziny na oświetleniu z agregata. Oczywiście w piątek 29 listopada strop podczas obrony odpiła mi deska tak dostałem w łuk brwiowy i zarobiłem limo na oku ładnie wygląda i musze wszystkim tłumaczyć że to od deski a nie od żony dostałem. Jak by nie było trzeba było wszystkie deski oczyścić i potem zabezpieczyć impregnatem do drzewa i niespodzianka kupiłem koncentrat do roztworu 5% gzie trzeba rozrobić w stosunku 1:5 a przysłali mi 1:33 czyli technicznie mama za dużo impregnatu ale tym będziemy się martwić później. W piątek z rama przyjechała koparka i naroście odkopała całą stronę pod wcześniej zaszalowanym balkonem. Po zamocowaniu instalacji odgromowej i kotw do mocowania okien w warstwie ocieplenia i podmalowałem obtarcia dysterbitem pozostawiłem o wyschnięcia, ponadto zamocowałem kanalizacje z budynku i połączyłem z garażem jeszcze tylko ustawić spadki i gotowe.
Sobota spędziłem na czyszczeniu i impregnacji drzewa po szalunkach sporo tego ale powoli do przodu a po porannych wizytach w hurtowniach zakupiłem nakrętki i śruby do konstrukcji dachu oraz dostarczono do hurtowni folie wstępnego krycia Delta Trela plus pod pokrycia z blachy.
Niedziela okazała się taka samo pracowita jak sobota, po śniadaniu na działce po odkopanej ścianie fundamentowej i zainstalowaniu kotw zacząłem przyklejać styropian 20cm a na garażu 5cm. Poniedziałek zatopiłem siarkę i dokończyłem impregnację desek zgromadzonych w budynku.
Wtorek wypoziomowałem rury od kanalizacji i podsypałem piaseczkiem po zagęszczeniu pozostawiłem na końcowe zasypywanie przez koparkę. Mimo niskich temperatur zaprawa na styropianie z siatkom związała. Podjąłem decyzje o wysmarowaniu ocieplenia dysterbitem, a potem postanowiłem zespolić budynek mieszkalny z garażem. W tym celu weście z głębi kampu wyniosłem lwią części styropianu jest luźniej, w 2 godziny zamocowałem w przerwie pomiędzy budynkami styropian licując go ze ścianą budynku mieszkalnego.
Środa popołudniu jestem umówiony z tartakiem miała być tarcica na więź ale z przyczyn nie wytłumaczalnych będzie dopiero jutro rano. W czwartej o 6.30 rano przyjechało 6m^3 i 2m^3 desek calowych dodatkowo do deskowania, zwalił na stemple i jeszcze do pracy. Popołudniu przyjechałem tylko na działkę poprzykrywałem co nieco i zaczęło wiać. Spodziewane problemu mogły z powodować katastrofę budowlaną Ksawery zaczął szaleć, cały czas z duszą na ramieniu spoglądałem na szczyty które mogły się obalić przy wietrze w porywach przekraczające 100km/h.
I tak do soboty, po śniadaniu pojechałem na budowę i okazało się że wybór lokalizacji budowy domu ma znaczenie, wiatr tak wiał że łamał drzewa a na nasze szczęście młodnik od zachodu i las od północy spowodował że ograniczył podmuchy wiatru a szczyty stoją, człowiek jest spokojniejszy.
Przyjechała koparka i zasypałem odsłonięte ocieplenia fundamentu, folie kubełkową pod czy mywałem w taki sposób żeby nie popękała tak była zmarznięta, wystarczyło strzasną mocniej i pękała, ale udało się, nareszcie cały fundament jest zasypany.
Ale suma dobrych i szczęścia jest równa, w sobotę popołudniu przyjaciel poprosił mnie żebym zamocował mu na działce upadłą skrzynkę energetyczną ze złączami na budowę bowiem dwie deski przegniły mu i po prostu złamały się. Podążając wioskowymi drogami i wiedząc że jest ślisko po pierwszych opadach śniegu i zawiejach zwolniłem przed zakrętem i proszę ver nyska pojechała prosto nieznacznie skręcają w stronę zakrętu ale promień skrętu był zbyt mały i z nieduża prędkością zjechałem z drogi a potem było z górki i hamowanie nie miała żadnego sensu a nysan nie reagował na kierowanie i tym sposobem w padłem w marchewkę. Zanim dotarłem do marchewki po drodze zaczepiłem jabłonkę i obrodzenie z betonu kosząc dwa przęsła o słupie nie wspomnę. Suma szkód to rozbity samochód: zderzak, lampa cały lewy bok szyba z lewej strony, popękana przednia. Urwane górne mocowanie zwrotnicy i zgięte drążki kierownicze uniemożliwiające skręcanie kół przednich.
Gospodarz któremu rozbiłem ogrodzenie powiedział żebym mu zapłacił za dwa przęsła i słupek a sąsiad gospodarza wciągnął mnie na podwórko i zaproponował pomoc. Są dobrzy ludzie, spakowałem wszystkie fanty z samochodu i wymontowałem agregat prądotwórczy a syn gospodarza zawiózł mnie do domu i pomógł rozpakować przyczepkę po kosztach paliwa. Reasumując, samochód rozbity nie opłaca się do reanimować bo koszty będą za duże w przy złomowaniu na kilogramy więcej dostanę i może coś kupie na dokończenie budowy, i ręce i ramiona mnie bolą, tak się napiłem że przy uderzeniu trochę oberwałem. Ale dobrze że nikomu nic się niestało…
CDN…
Pozdrawiam Tomasz
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia