Przyznaje się
Zapomniałam, że pisać w dzienniku miałam. Zaczełam od dziury, a dom już stoi. W wielkim skrócie. Przyszli pod koniec lipca, zeszli z dachu z październiku.
Ekipa stawiająca mury, robiła również dach i moje przemyślenia są takie:
Jak ktoś jest od wszystkiego to jest do niczego.
Dach zeżarł nam sporo nerwów. Dobrze że czuwał ''gospodarz domu, który krzywdy nie da zrobić nikomu'' czyli nam.
Krótka relacja poniżej:
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia