Nasze miejsce na ziemi
od - do 2000r.
Od zawsze w blokach - 10lat z rodzicami w kawalerce, 9 kolejnych w trzypokojowym mieszkaniu z wielkiej płyty, 6 następnych znów w kawalerce z chłopakiem/narzeczonym/mężem(20 m kw. kuchnia we wnęce) w miedzyczasie z także z synem. Przeprowadzka 4 lata temu do nowego mieszkania (na starówce), dwie sypialnie, salon połączony z kuchnią - dla nas samych i rodziny, była rewolucją - wydawało nam się że te 60 m kw. podłogi (ze skosami) wystarczy nam do końca, tyle przestrzeni, syn na rowerku jeździł po naszym jesionowym parkiecie. Nie oszczędzalismy na urządzeniu mieszkanka - tyle lat męczarni - odbilismy sobie bezkompromisowym wyborem materiałów (w końcu panele tańsze, ale...), gres + przypadkowe ogrzewanie podłogowe czyniło nasze mieszkanko przytulnym , zwłaszcza dla mnie zmarźlaka, któremu i w upalne lato bywa zimno, a tu - cieplutka podłoga pod nogami. Juz wtedy przywiazywałam uwage do tzw. parametrów cieplnych (okna na poddaszu termofloat), dachówka ceramiczna (na poddaszu pod blachą byłoby ciężko), wspomniany gres naturalny (miło oddawał ciepełko),itp.
Przy tym towarzyszył mi Murator - a nie np. ELLE DECORATION - to dziwne, bo przecież mieszkanie kupiłam od developera, nie budowałam, sama po prostu chciałam WiEDZIEĆ więcej. Dlaczego rurki takie a nie inne, dlaczego to i tamto. Fachowcy mieli mnie dość. Jak przychodziłam konrolować pytali - a kiedy można będzie porozmawiać z mężem? No to wtedy wkurzałam się na maksa. Czytałam więcej a moją tajemną wiedzę trzymałam dla siebie, bo wszyscy mężczyźni uwzięli sie na mnie (poza synem). Jak odpuszzczałam, zaczynała się fuszerka - fug w łazience wstydzę się do dziś, niedoróbki widoczne gołym okiem. Mąż oddał mi pałeczkę - przestał się wtracać i zrozumiał że jak chcemy miec dobre wykończenie to nie wystarczy męskie braterstwo ale przysłowiowy bat nad głową (przepraszam prawdziwych fachowców - wtedy trafiałam tylko na "poleconych" mistrzów wciskajacych kit).
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia