Nasze miejsce na ziemi
do 2004 - c.d
Potem był jeszcze dom w stanie surowym otwartym z ugietym o grubości 8 -12 cm stropem żelbetowym (3-4 cm różnicy w ugieciu w 40 m salonie) (bo taniej było, kierownik budowy zadecydował, w wpis w dzienniku .. jeden). Były tez inne domy- niespodzianki i dużo zmarnowanego czasu na ich oglądanie. Ale w tych trzech szczegółowiej opisanych już mieszkałam - w wyobraźni oczywiście. Już tak mam że jak coś mi się spodoba to nie spię przez kilka dni i żyję tym "na ful": tu bedzie stała komoda, tam posadzę magnoliowe drzewko, i kolory dobieram. Parę takich wypraw w głąb wyobraźni i miałam dośc. Czułam się wypruta i wyżuta jak pluszaki moich dzieci po zabawie z naszym pieskiem.
No i notorycznie nieobecny mąż, i wszystko na mojej głowie. DOSYĆ.
Decyzja: Domu nie znajdziemy - żyjemy w chorym, prowincjonalnym miasteczku. Wyprowadzamy się ... do Warszawy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia