Nasze miejsce na ziemi
2004-2005
Kilkanaście wycieczek do Warszawy - juz nie na zakupy. Szukamy mieszkania z rynku wtórnego lub pierwotnego. Czasem niezłe cacuszka - z duzymi oknami. Przyjemna obsługa w biurach nieruchomosci- sami szukali nam mieszkań. Zawsze jednak jakieś ale. Jak fajna lokalizacja to trzypokojowe, troche za mało, no a ceny- bylismy przygotowani na wiele. Zresztą jak przewartościowac całe swoje życie - to w komforcie chociaż. Wybrałam dwupoziomowe na Bemowie (fort Bema) zieloniutko jak na W-wę, duże okna w projekcie). szkoła i przedszkole blisko, basen, hala sportowa. Niewiele ponad 400 tys. (czyli kredycik 300). Ale tak jakoś co przejeżdżałam obok domków to mnie ściska - ta zielona trawka, sielanka.
Znajomi kupili domek pod Płockiem, zaprosili naszą rodzinkę i Pękliśmy, jak właściciel rozpalił kominek, a za oknem widzieliśmy nasze dzieci biegajace z psem po ogrodzie...
No i (chyba celowo) zaczęliśmy zbierac minusy życia w stolicy. Z mężem i tak nie bedę sie widziała częściej a dzieci? Tu po pracy zabieram dzieci ze szkoły i przedszkola, psa z domu i jedziemy na spacer , i o 16.15 jestesmy sobie w lesie, ogladamy mróweczki w mrowisku, wygrzewamy sie w słoneczku. Nie stoję godzinami w korkach, nie ma tego ciśnienia, a jak chcę poczuć cywylizację (te lepsze jej strony) - 90km i jestem w godzinkę w teatrze, w klubie, kinie, na wystawie, zakupach......
Może gdyby nie dzieci, rzuciłabym sie w wir życia na maxa, ale chcę stworzyc im prawdziwy, szczęsliwy, spokojny i zdrowy dom. Na miejscu są dziadkowie - ich ostoja, koledzy.
W weekendy sporo okolicznych (i czystych) jezior (moglibyśmy popływać na windsurfingu), lasów na spacery. Czyli jakie wnioski?
BUDUJEMY DOM
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia