Nasze miejsce na ziemi
Meczące jest to trwanie w zawieszeniu - czekajac na decyzję Banku, róznej maści pozwolenia, mapki, etc. Zazdroszczę wszystkim którzy zastanawiają się nad wyborem parkietu, terakoty, przycisków do spłuczek... Jak też tak chcę!!!
Jak na razie żadne konkretne decyzje nie zapadły - choć i owszem - mamy projekt - wozimy go ze sobą na wszelkie zjazdy rodzinne i nieśmiało pokazujemy zainteresowanym (chyba jednak nie za bardzo - bo Oni chyba nie widzą nic szczególnego w tych rzutach, projekt szybko kartkują tak dla przyzwoitosci, my nieśmiało wtrącamy co jeszcze dodamy, co ujmiemy, ale wychodzi na to że mówimy do siebie z mężem bo pozostali szybko zmieniaja nieciekawy temat na im wygodny. (Ale co tam - dla nas ten domek już stoi, w snach widzę operacje słoneczne w ogrodzie - kiedy słoneczko zachodzi za dom sąsiada (romantycznych zachodów słońca mieć nie będziemy - to juz sprawdziłam).
Ale ja jeszcze im wszystkim pokażę - po pierwsze zbuduję, po drugie urządzę, po trzecie bedę z uporem maniaka zapraszać na trawkę tych wszystkich mieszczuchów-niedowiarków aż silą absorbcji (czy dyfuzji może) zakażę ich chęcią posiadania conajmniej tak miłego, własnego kątka.
Bardzo bym chciała juz zacząć, bo juz wszystko mam ustalone - koniec czerwca wchodzą murarze koniec sierpnia, ciesla i dekarz, październik okna, kominek, elektryka, posadzki.... Trzymam kciuki za własną naiwność i kobiecą (!) skłonność upraszczania procesu budowy domu...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia