Nasze miejsce na ziemi
Tak więc nasze DZIEŁO zaczyna nabierać realnych znaczeń - wczorajsza wizyta u notariusza zaowocowała kupnem działki - JEST NASZA!!!
Teraz już boję sie nadmiernie entuzajzmować i tak naprawdę to nie potrafimy się cieszyć - w strachu przed przerwaniem łańcucha dobrych zdarzeń pobieglismy do Zakładu Energetycznego po warunki , gdzie spędzilismy 2 godziny! Pani w okienku nam zakomunikowała że proces projektowania przyłącza ma trwać do 8 miesięcy! (30 m kabelka w ziemi w linii prostej) - toż to dopiero projekt będzie - jeśli projektant z zacięciem kubistycznym... Pocieszam sie tym "do " 8 miesiecy, bo jest jeszcze termin "od" i tego sie trzymam.
Zaraz potem wizyta w starostwie. Miły Pan (którego juz niedługo przyjdzie mi molestować w słusznej dla mnie sprawie) powiedział że na pozwolenie poczekam 2-3 tygodnie. Do przełknięcia - może nawet molestowania nie będzie. Mapki są - sztuk 5. Szukamy architekta do adaptacji i niewielkich zmian (ceny juz zasłyszane to 1500, 800 - duży rozstrzał).
Chyba za dużo naczytałam się na forum o kominach i piecach, bo zadecydowałam że komina w kotłowni nie będzie, bo chcę piec gazowy z zamknięta komorą spalania, przy którym tradycyjny komin jest zbedny. Ale jeden Pan sie zdziwił co ja wygaduję - przy nim jeszcze trzymałam fason do końca, ale w domu po zastanowieniu , to już sama nie wiem (bo niby skąd? - tylko powatarzałam zasłyszane zalecenia). A taką madralą tez nie chcę być - bo łatwo w swym zacietrzewieniu i poczuciu wszechwiedzy popełnić błędy.
Ale tak naprewdę to dopiero początek drogi - rodziców już nie informujemy o każdym małym kroczku - zastosujemy system odsłon - widzieli działke - następnym razem zobaczą dom w stanie surowym - TATAM! Większe wrażenie (może nawet szok). Nie znamy litości dla niedowiarków - oby tylko im serduszka wytrzymały...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia