Nasze miejsce na ziemi
I na razie żadnych przykrych zmian w łańcuchu dobrych zdarzeń , o którym pisałam ( tak nazwę chyba nasz domek - choć nazwa niepopularna i długo sie wymawia) - czyli wszystko zgodnie z planem, zadnych schodów.
Może nawet zbyt gładko to wszystko się układa - bo tym samym szczęscie przybliża sie dużymi krokami - a my na to szczęście słabo przygotowani.
Wniosek o pozwolenie dojrzewa na biurku urzędnika, wniosek o kredyt także. Miła Pani w BPH walczy o 1,8% we frankach, jak nie wywalczy będzie 2%. To i tak przyspieszona ewolucja procentowa (dla mnie rewolucja), bo w tym samym banku ale innym oddziale w tym samym mieście inna miła Pani kilka tygodni wcześniej zapewniała bijąc sie w pierś że mniej niż 3% to już nie da rady. Intuicja (lubie ją coraz bardziej za dobre podpowiedzi) kazała mi szukac dalej- no i masz! Jak stanie na 2% też się ucieszę bardzo! Strach pomyslec co będzie się działo dalej- bankowcy wyjda na ulicę i będą dawać prowizję klientom za to że zechcą wziąć kredyt mieszkaniowy na 0%.
Działeczka przetalerzowana (koszt - 1 flaszka wysokoprocentowego płynu dla miłego Pana rolnika-właściciela talerzy), prowizorycznie ogrodzona taśmą (pomysł męża co by sie w oczy nam rzucała i nikt nie miał wątpiliwości że to NASZA działeczka) i czeka na Ciąg dalszy.
Fachowcy umówieni, ale kierownika brak bo po jednym takim, który zażyczył sobie 3 tys za wizyty po pracy etatowej (czyli wieczorami od czasu do czasu), czujemy sie zbici z tropu. Ale casting trwa więc na pewno kogoś znajdziemy.
A ja jak mantrę wciąż powtarzam ŁDZ (łańcuch dobrych zdarzeń) to na czas budowy MOja Religia, na razie działa - oby nie przestała.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia