Męża wędrówki po dachu...
Dziś cudna pogoda, więc wycieczka na budowę obowiązkowa. W towarzystwie wiaderka, łopatki i foremek do zabawy na drodze, w końcu tyle tu piachu!
No i dojechaliśmy... A tu ZONK! Klucze zostały w domu - w końcu wczoraj je dostałam, a one do czegoś służą... I niestety, nie da się już wejść przez drzwi czy okna...
No to wrzuciłam wsteczny, dziecko radośnie kopało sobie w piasku, Mąż robił obchód, a ja - runda numer 2.
W tym czasie Szanowny Mąż Inwestor takie oto wędrówki podniebne uskuteczniał:
Po spacyfikowaniu zamka dostaliśmy się do środka, żeby podziwiać stolarkę. Mam tylko nadzieję, że gęsto występująca pianka montażowa zostanie z tych pięknych okien sprawnie usunięta... bo niestety, folii zabezpieczającej brak.
Zaskoczyły mnie jeszcze beżowe parapety, ni w ząb nie mieszczące się w ramach moich marzeń. Na szczęście nasz sprawny Developer nie widzi problemu i jutro jadę wybrać właściwe No niestety, takie tempo, że pewne sprawy umykają... Panowie polecieli z klucza, a ja mam silne widzi misie i nie łatwo złamać mój gust...
Niezmiennie cieszę się jednak przesuwnymi oknami balkonowymi. Zapraszam na salony
Edytowane przez ditomasso
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze