Posadzka trzyma poziom - Bank nie...
Po małej awarii z pianką montażową dokonałam dziś ponownych oględzin. Śladów pianki brak, Panowie spisali się na medal. Uff...
Za to zastałam wylane posadzki, które krótko mówiąc znacznie podniosły nasz poziom życiowy... I mój nastrój także, choć pogoda pochmurna
Niestety, Bank nie stara się równie mocno... Czekamy na kolejną transzę, na rzeczoznawcę i oględziny, a Panowie Budowniczowie dawno robią już kolejny etap.
W Banku znów ta sama śpiewka, że faktury, że Dziennik Budowy oraz rozbrajające:
-Ojej! To już tak szybko postawili Państwu ściany...?!
-Dom, a nie ściany... Stoi, zadaszony, ocieplony, jest dachówka, okna drzwi... Mówiłam przecież, że te ściany stawia się jeden dzień. Zresztą, do umowy zajrzeć nie łaska???
Jutro zjawi się rzeczoznawca. W przeciwieństwie do innych ludzi pracy, nie może pojawić się w ciągu dnia, choć Mąż Inwestor ma dzień wolnego... Pasuje tylko po 17, kiedy wypadało by się po Dziecinę do przedszkola wybrać. Ale co tam, dla Banku (czyt. dla kasy) wszystko! Niech przyjedzie i zauważy w końcu, że te ściany nam już postawili i nie zamierzamy naciągnąć Szanownej Instytucji Finansowej...
Pan Deweloper grzecznie i cierpliwie czeka... choć już pyta.
A ja czegoś tu nie rozumiem. Przyznali nam kredyt, bo uznali, że damy radę. A teraz nie chcą wypłacać, choć mogliby pobierać już odsetki i zarabiać...
Edytowane przez ditomasso
3 komentarze
Rekomendowane komentarze