Dom z czerwoną bramą
No trzeba powiedzieć że w ciągu ostatnich 2 tygodni sporo się wydarzyło ale niestety żadna z tych rzeczy nie posunęła budowy do przodu
Po pierwsze miałem ogromnego stresa bo nie mogłem doprosić się o pustaki. Jak już napisałem w poniedziałek zepsuł się samochód, we wtorek kierowca nie mógł, środa nie więc we czwartek pierwszy transport i w piątek drugi. Oba transporty miały przywieźć pustaki niezbędne do wymurowania parteru.
Pierwszy transport przyjechał we czwartek z 8 godzinnym poślizgiem. I tu ciekawa sprawa. Zamiast 30 Leiera przyjechał węgierski Wienenberger oraz 11 Leiera ( nie wiem po co mi na tym etapie ).
Na moje pytanie: co to jest ? padła odpowiedz: a co to za różnica ? No dla mnie nie ma żadnej ale dopóki nie upewniłem się że nie muszę dopłacać byłem lekko zaniepokojony.
Wciąż brakowało znacznej części pustaków a oczywiście piątkowy transport nie doszedł do skutku, sobotni również, poniedziałkowy ... Oczywiście codziennie rano dzwoniłem i umawiałem się że po południu dojedzie. Uświadomiłem sobie że moich pustaków nie ma i kombinują skąd je wytrzasnąć!
W środę przyjechał drugi transport. Ciąg dalszy 30Wienenbergera, 25Leiera i znów 11Leiera. Dodatkowo dowiedziałem się że nie będzie 30 1/2, 30R oraz 8. Obiecano mi że dostane w zamian normalną 30 a zamiast 8 bedzie 11. Obiecanki cacanki a ......
Szczęście że ekipa zajęła się budową i przyjdzie dopiero w następnym tygodniu. Miałem jeszcze 3 dni na załatwienie materiału i ..... udało się. We czwartek dojechała ostatnia partia. Wyobraźcie sobie że przywieźli wszystko tak jak obiecali. Kamień mi spadł z serca.
Drugą rzecz którą załatwiłem to blaszak. Nowiutki, postawiony na podłodze z płytek chodnikowych ( do dziś mnie plecy bolą od noszenia! ) Piknie co ?
A trzecia rzecz to przyjechała sobie więźba dachowa w postaci niezłej kupy belek. Nie są impregnowane bo będziemy to robić na miejscu ponieważ chcemy zachować naturalny kolor drewna
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia