Czekam na oświecenie w kwestii oświetlenia, czyli post różowy
Mąż Inwestor rzekł dziś do mnie:
- Ja krócej służyłem w wojsku, niż Ty lampy wybierasz!
No fakt... Od pół roku z różnym natężeniem, a od dwóch tygodniu z nieprzerwaną intensywnością przeglądam sklepy internetowe w poszukiwaniu lamp.
Od początku miało być industrialnie, ze zbrojeniem. W większości niestety okazywały się bardzo duże i ciężkie.
Potem na horyzoncie pojawiły się Tomy Discksony, zwane również Beat Shade w wersji Customformu.
Nadal mi się podobają, ale raczej pojawią się w sypialni. Dają zbyt żółte światło.
Nasz salon sam w sobie stał się dość surowy i industrialny przez moją wielką miłość do szarego koloru. Ściany będą w jasnych odcieniach szarości, kominek obudowany betonem architektonicznym, a kuchnia antracytowa. Stolarka w antracycie, stal okapu i lodówki... Kanapę mamy też szarą.
Nie mogę sobie pozwolić już na czarne lampy, musi gdzieś zaistnieć ten "pop of colour".
Od lat, a dokładnie od czasów moich pewnych okrągłych urodzin, naczelne miejsce w naszym domu zajmuje obraz autorstwa naszego przyjaciela Karola. To on wyznaczał kolory ścian, dobór poduszek, makatek i innych drobiazgów. Podczas budowy intensywnie myślałam, czy pomiędzy dwoma oknami balkonowymi znajdzie się dla niego miejsce, a może jednak w sypialni zawiśnie. Jednak Mąż obronił jego salonowy byt i określił jego miejsce na ścianie nad kanapą.
Nie oponuję, ale oznacza to, że w naszym salonie ponownie pojawi się ulubiony kolor Żony Inwestorki. I nie jest to bynajmniej antracyt, tylko amarant! Dla laików - różowy...
Bo taka oto Sztuka z nami pomieszkuje:
Stół tez z nami zostaje, reszta zabudowy niestety nadal będzie mieszkać w naszym mieszkaniu w Warszawie. Jest na sprzedaż, może ktoś się skusi?
Wracając do oświetlenia, dziś popłynęłam w tym różu. W salonie mamy dwa główne źródła światła - nad kanapą oraz nad stołem. Wyczaiłam takie oto "woki" (jak to nazwał Mąż) z różowym wnętrzem (Magna) i całkiem się ku nich skłaniam:
Struktura fiberglassu - żeby nie było, jasnoszara - dobrze koresponduje z betonem.
A róż jest subtelny.
W kuchni nad blatem mam trzy punkty świetlne. Pierwotnie miały być tam lampy Warmer z Customformu, ale niestety czarne za ciemne, żółte odpadają, a białe też nie wchodzą w grę, bo Mąż oprotestował kokardki z perełką
Teraz znalazłam coś, co jest i industrialne, i zbrojone, i różowe i się Mężu podoba:
LAB od HK Living.
Takie trzy w antracytowej kuchni - to by było coś... Tylko Mąż jęczy, że kolor...
I teraz siedzę i się waham. Kliknąć, czy nie kliknąć...?
Edytowane przez ditomasso
2 komentarze
Rekomendowane komentarze