Małe pierdoły - wielka przyjemność
W domu się cały czas dzieje. Piotr Wykańczator finalizuje łazienkę. Płytki położone, brodzik osadzony. Niestety, wejście zagrodzone, więc fotostory dziś nie będzie.
Zjedliśmy sobotnie śniadanie w naszej nowej kuchni A w zasadzie na obrzeżach wyspy. Wjechał stary czajnik, bułki, wędlina, pomidor i było swojsko.
Wzmocniony pysznymi kanapkami i poranną wojną na kartony po meblach, Mąż Inwestor przystąpił do kolorowania ściennej rzeczywistości.
Inwestorka zaś swoim dobrym zwyczajem przypuściła atak na placówki handlowe
Zarówno te miejskie, jak i wirtualne.
Nie będę chwaliła się czajnikiem, za to pochwalę się wycieraczką i tabliczką do wiatrołapu. Mając na uwadze naszą czerwoną podłogę, oszalałam na ich widok i kliknęłam "Do koszyka". Mąż Inwestor oszalał również:
W poczciwej mej Biedronce zaopatrzyłam się w niezbędny przy remoncie odkurzacz przemysłowy. Przypomina mi węgierską bajkę z dzieciństwa - MIKROBI. Młodzi budowniczowie zapewne takiej nie znają... To taka komunistyczna odpowiedź na Gwiezdne Wojny w wydaniu dla nieletnich
I takie też imię do odkurzacza przylgnęło - MIKROBI. Taki tam snobizm - nazywajmy swoje odkurzacze!
3 komentarze
Rekomendowane komentarze