Beton, nie beton...
No i mamy kolejną reklamację... Darcie włosów z głowy, nerwy i niezadowolenie. Dlaczego tak jest na każdym etapie? Czy raz coś nie może przyjść takie, jak się chce???
Otóż zamówiliśmy beton architektoniczny na kominek. Pan nam pokazał we wzorniku totalną gąbkę oraz drugi, wyszlifowany, z porowatością porozrzucaną ze smakiem. Upewniłam się nawet, czy na tym polerowanym na pewno będą dziurki. Potwierdzili. Taki nam się spodobał!
Na zamówienie czekaliśmy miesiąc. I przyszło... Beton o wiele ciemniejszy - podobno to wina impregnatu, sami chcieliśmy... A porowatości zero!
Dramat! Gdybym chciała zwykłe szare płyty, kupiłabym gres i wyszłoby duuużo taniej. Oczywiście przy reklamacji Pan mi pitoli, że to naturalny materiał i może się różnić... Ja rozumiem, ale nie przesadzajmy! To jest kompletnie coś innego. Inny kolor, inna struktura. W dodatku pobrudzone jakąś czarną mazią:
Nie wspomnę o tym, że do zamontowania przysłali nam kołki do drewna. W płycie Silca to my sobie takim kołkiem możemy pogrzebać... Zresztą, takiej płyty nagrobnej jakoś montować się nam nie chce...
2 komentarze
Rekomendowane komentarze