Zady i walety, czyli co się udało, a co nie
Strzałem w 10 było zamienienie strychu nad garażem w bawialnię. Cały zabawkowy bałagan znajduje się w jednym miejscu:) Chociaż w pokoju dziennym też jest jedno pudło z zabawkami, to jest to pikuś przy tym, co mieliśmy wcześniej.
Piekarnik i płyta sprawdzają się, czy w 100% okaże się, jak dostaniemy rachunek za prąd.
Dom jest dobrze zaizolowany, więc jest w nim cieplutko, jeszcze nie grzejemy. Wentylacja mechaniczna też się sprawdza.
2 umywalki w górnej łazience to też dobry pomysł, szczególnie wieczorem, kiedy korzystamy z łazienki równocześnie.
Nie zamontowaliśmy jeszcze kabiny prysznicowej i nie wiem, czy potrzebna nam ona w ogóle, bo my raczej "wannowi", szczególnie nasze Gwiazdy.
Kuchnia mogła by być mniejsza:sick: Trzeba się nachodzić od lewej do prawej;) A półwysep ciągle zawalony jakimiś pierdółkami typu zegarki, komórki czy inne klucze i smoczki.
Fronty na wysoki połysk brudzą się tak samo, jak zwykłe, tylko bardziej na nich znać wszystkie plamy. Za to czyści się je też bardzo łatwo i szybciej, niż takie matowe, które mieliśmy wcześniej.
Kupując działkę "zbadaliśmy" ją pod każdym kątem - media, odśnieżanie, poziom wód gruntowych. A nie pomyśleliśmy o internecie. I tak 2 i pół tygodnia mieszkaliśmy offline szukając jakiegoś sensownego dostawcy. Na szczęście już jest ok, internet jet i nawet działa:p
Mycie podłóg w takim nie do końca umeblowanym domu trwa bardzo długo. Trzeba kupić duże łóżka i zrobić duże szafy, będzie mniej sprzątania na codzień
Zsyp na brudne ubrania jednak by się przydał. Żałujemy, że z niego zrezygnowaliśmy. Chyba go zrobimy przy najbliższym remoncie (mam nadzieję, że będzie to dopiero za kilkanaście lat, znaczy się remont).
I to chyba tyle, co mi przychodzi do głowy. No poza oczywiście permanentnym brakiem czasu, bo ciągle coś trzeba wykańczać. To największa wada.
Ale fajnie było urządzić pierwsze urodziny Młodszej w nowym domku:)
3 komentarze
Rekomendowane komentarze