Tynkarze nie przyszli (jeszcze)
Woda i kanalizacja skończone, etap rozliczony z wykonawcami.
Elektryka w osobach męża, teścia i sąsiada trochę się grzebie, ale w sumie postęp widać - góra już skończona, dół się wierci. Dziś mieliśmy uzupełnić zapasy budowlane (gips, szczotka, takie tam), ale... z przyczyn niezależnych nie udało się, i dzień się skończył.
Na szczęście tynkarze (jeszcze) nie przyszli. Mieli zacząć dziś, ale mają kilkudniową obsuwę i prawdopodobnie zaczną na początku przyszłego tygodnia. Jest jeszcze nadzieja, że zdążymy z kabelkami!
Ps. ciężko być słomianą wdową! Podziwiam tych, których "drugie połówki" budują w dużo większym zakresie niż mój mąż - cały dom i rodzina na mojej głowie, plus zdalna organizacja budowy (teraz na tapecie jest uruchomienie kolejnej transzy kredytu, wycena styropianu na podłogi i zamówienie szamba oraz oczywiście prace z architektką) męczą, oj męczą wcale nie mniej niż praca fizyczna.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia