Była sobie działka
Była sobie działka… Działka budowlana, płaska, z drogą gminną od strony ulicy i rowem przydrożnym. Nikt z rodziny działki nie chciał zagospodarować, ale właścicielka - moja babcia - wiedziała, że marzenia się spełniają, więc czekała cierpliwie. I tak oto doczekała się naszej decyzji o budowaniu domu. Podarowała nam działkę. A właściwie jej niezabudowaną część, którą należało wydzielić jako osobny autonomiczny kawałek.
Tak oto od lipca tego roku bujam się z wydzieleniem działki 8 arowej.
Oczywiście na początku przygody nie miałam pojęcia, że musi to być 8 ar.
Od gminy zakupiłam wypis i wyrys z miejscowego planu zagospodarowania, w którym były różne ciekawe rzeczy mówiące o tym, jak to w naszym wolnym kraju można wszystko, pod warunkiem, że jest zgodne z pomysłami władz gminy. Kosztowało mnie to 70 zł, ale okazało się być podstawą do wytyczania granic nowej działki, jak i szukania projektu domu.
Następnie miejscowemu fachowcowi geodecie zleciłam prace wszelakie. Rozpisywać się tu nie będę, w skrócie jedynie podam, że polegało to na zatwierdzeniu w gminie projektu podziału działki, najpierw wstępnego, potem docelowego, ujawnieniu granic, okazaniu ich zainteresowanym oraz sąsiadom i wkopaniu słupków granicznych.
Skutkiem wszystkich działań było otrzymanie wypisu z rejestru gruntów, który to cenny dokument znalazł się w moich rękach dopiero w zeszłym tygodniu!! Krótko/długo? Dla mnie ciągnęło się to w nieskończoność. Teraz dopiero możemy udać się do notariusza i działka stanie się naszą własnością
Koszt geodety – 3,2 tys. zł: podział, jeżdżenie, uzgadnianie, pobieranie dokumentów z urzędów, mapa do celów projektowych.
Teraz zdjęcia bohaterki dzisiejszego wpisu pobrane ze street view:
A tak prezentuje się na mapie (czerwony kolor to granice działki):
Wjazd od strony południowej nie jest szczytem marzeń, ale ja nie narzekam. To moje rodzinne strony, w których spędziłam 6 lat dzieciństwa. Kawałek dalej rośnie las, z drugiej strony widok na góry. Jest pięknie!
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze