Małe sukcesy na miarę kiesy - kominek i drzwi
Spowolniliśmy. Po przeprowadzce nie jest już na bogato
Ale powolutku, po troszeczku... I nadal sprawia radość, ze jest znów coś nowego.
Wreszcie obudowany kominek:
Jak już pisałam, beton był zareklamowany z racji braku porowatości. Oczywiście reklamacja odrzucona, bo kamień narturalny ma prawo wyglądać nieco (czyt. diametralnie) inaczej, niż na wzorniku... Polazłam zatem do rzecznika praw konsumenta w sprawie moich dziurek w betonie. Pan na mnie dziwnie patrzy i pyta, co to jest beton architektoniczny... Wytłumaczyłam. On mi też. Że jest szansa, że pismo, że powołać się na niego... Ale sił nam brakło na tę walkę. Po tych wszystkich bitwach o jakość dosłownie wszystkiego zdecydowaliśmy się, że przygarniemy ten kamlot.
Potem długo stał, bo nikt się nie podjął montażu tego ciężaru. Aż klęknęłam przed własną dumą i zadzwoniłam do pana sprzedawcy w sprawie montażu. Miało być 100zł za metr, a wyszło mu dwa tysiące!
Na szczęście z pomocą przyszli dwaj Panowie z Żółtego Szerszenia i wespół z Mężem Inwestorem podołali. Pozostało jeszcze obrobienie ściany, ale to już drobiazg.
Z końcem listopada doczekaliśmy się drzwi i w końcu się zamknęliśmy. Jest już bezpiecznie w łazience i sypialni
Te z szybką to łazienkowe. Ekipa z VOX w Toruniu - bardzo solidna i dokładna.
A teraz zbieramy "siły" na zabudowę w łazience i wiatrołapie...
12 komentarzy
Rekomendowane komentarze