masz babo... domek.
i nie jest to uczucie bezpodstawne.
gdy mieszka się ponad 30 km od przyszłego domu, nie dysponuje się samochodem (prawo jazdy - podejście drugie, poprawione), remont prowadzi się... na telefon - to niepokój jest uczuciem stałym, podskórnie obecnym.
ale dziś - dziś byłam, widziałam. oniemiałam.
pan_edzio & company zakładał kilka dni temu membranę na dach. choćby po to, aby nie napadało do środka. blachodachówka karnie czeka na swoje 5 minut - w kolejce przed nią są bowiem jeszcze między innymi kominy - te dotychczasowe choć urocze, to jednak były nazbyt ażurowe.
...ale dziś byłam, widziałam... membrana, zamiast kryć szczelnie nasze cenne stropy łopotała dumnie na wietrze. i byłabym tym widokiem zachwycona - gdyby chodziło o dumne żagle. zgrany duet: wiatr i membrana pracowicie odsłoniły blisko ćwierć powierzchni dachu, nie omieszkawszy zafundować poetyckiego rozdarcia.
...
wrrr...
przy okazji niedzieli, nie posłałam więc pana_edzia do diabła - a zaledwie na dach. ...i tłukąc się do domu (czytaj: mieszkania, w którym możemy zostać do końca października) podmiejskim autobusem, z usypiającym dzieckiem na rękach, zastanawiałam się, czy ulewa, która nadciągnęła niespodziewanie, bardzo przeszkadza panu_edziowi w mocowaniu membrany na kozłach.
***
ps. we wtorek mamy podpisać umowę kredytową w banku.
papiery miały być gotowe na piątek - wzięłam urlop, mąż przełożył piątkowe zadania na niedzielę, spakowaliśmy dziecko+pieluchy, zafundowaliśmy sobie wycieczkę do sąsiedniego miasta taksówką... i wszystko po to, aby usłyszeć, że... dokumenty nie są gotowe, bo rzeczoznawca podał niezbędne kwoty nie o godzinie 14.00, a o 15.15. system ponoć DŁUGO LICZY. i nie policzy do zamknięcia banku. klops.
bank wskazał nam doradca kredytowy. ...a priorytetem był CZAS.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia