Piec "odhaczony", walczymy dalej!
Dziś zaczął prace Pan Wykańczator. Na pierwszy ogień idą sufity podwieszane - wiatrołap, kotłownia, kuchnia. Potem gruntowanie, gładź, zacieranie i malowanie
Powoli czas myśleć o kolorach na ścianach... Ostatnio rozważaliśmy wystrój sypialni. Wniosek? Dobrze, że strefę dzienną mamy zaprojektowaną, inaczej rozwód wisiałby w powietrzu My odpowiadamy "tylko" za sypialnie (3 szt) i gabinet i... rozbieżności mamy jak stąd do księżyca! W ostateczności pomalujemy na biało, zamieszkamy i wtedy będziemy poszukiwać inspiracji
W ogóle teraz nasze budowanie nabrało tempa. A to wybieramy drzwi zewnętrzne docelowe (bo stalowe zimne i w dodatku na wysokość niewystarczające, i wieje przez nie ogromnie), a to gniazdka liczmy (też wybór przed nami), a to myślimy nad kostką brukową wokół domu (bo jak na razie góry i doliny i błoto po każdej mżawce). Chcemy też kupić jakąś szafkę, zlew i baterię i wstawić to do kotłowni, żeby dało się w cywilizowany sposób choćby ręce umyć. Zwłaszcza, że szkoda już polewać wylewkę wodą, jak się grzeje i schnie. A, właśnie, bo się grzeje! Od środy. Co oznacza, że płytki na podłogach będzie można układać najwcześniej 15 kwietnia. Czekamy na wycenę jeszcze jednego glazurnika i wtedy zadecydujemy kto nam owe płytki ułoży.
I jeszcze ważne! Płytka - bohaterka poprzedniego postu - zostanie zamieniona. Trafiliśmy na bardzo porządny sklep/studio z płytkami i zgodzili się na zmianę części zamówienia na jaśniejszy kolor. Ufff. Dziś jedziemy dograć szczegóły wymiany, dostawy i wybrać nowy kolor
Robię więc listy rzeczy do załatwienia, omówienia, wygooglania, przeczytania i co chwila sobie przypominam o czymś nowym, co muszę zrobić na już. A dziecko nadal w domu zamiast w żłobku, choróbsko się nie chce wygnać.
Już wiem, dlaczego ostatni etap budowy nazywa się "wykończeniówką". Ja już prawie padam na twarz.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze