masz babo... domek.
działka wykoszona. prawie cała - wiem, wiem: prawie robi różnicę... - ale w tym przypadku różnica, nawet "prawie" jest kolosalna.
teraz widzę, że mamy całkiem ładną działkę - oprócz górującego nad domem wiązu i szpaleru bzów lilaków, mamy rachityczną gruszę, młodziutki klon, dwie kępy leszczyny i kilka krzaków czarnego bzu.
...no i kilkanaście stogów (no, nie przesadzajmy - stożków raczej) skoszonej trawy+badyli. ach cóż za duet: mąż-kosiarkowy, ja - grabiowa. efekty imponujące plus skrzypiący kręgosłup mężowy, moja chrypa (tak, tak - nie należy rozbierać się do rosołu w czasie intensywnej pracy fizycznej w wieczornym chłodzie) i pęcherze na dłoniach. no cóż - twarde, wiejskie życie
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia