Do przeprowadzki zostało 83 dni
Mamy już umówionego pana od ułożenia płytek - ma zrobić podłogę na całym parterze z wyjątkiem małego pokoju, zrobić całą dolną łazienkę (z górną z powodów finansowych na razie się wstrzymujemy) i zrobić kotłownię tam, gdzie da się ją zrobić (bo piec już zamontowany i za rurki ciężko będzie wcisnąć płytki, także tam po prostu pomalujemy trochę na biało i będzie).
Dziś ustaliliśmy też zakres i kolejność prac wokół domu - musimy odprowadzić wodę z rynien, utwardzić podjazd, wysypać go kamieniem, zrobić murki oporowe tam, gdzie będą niezbędne - generalnie przygotować się pod kostkę. Tej jeszcze nie będziemy układać, podobnie jak nie będziemy na razie robić tarasu. Powód? Musimy wiedzieć, na co nas stać. Czyli na razie interesuje nas opcja: móc zaparkować na własnej działce i suchą stopą wejść do domu, a po przeprowadzce będziemy upiększać otoczenie
Dostaliśmy też wycenę schodów. Powaliła nas na kolana zupełnie. Obłożenie schodów+szklana barierka + szyba oddzielająca klatkę schodową od salonu = 25 tysięcy. Kosmos. Szukamy alternatyw.
W sobotę ma przyjechać pad od kominka. Chcemy ciepłą zabudowę (bo na piecokominek z rasowym paleniskiem zduńskim niestety nas nie stać), być może wykończoną kaflami.
Za tydzień oczekujemy transportu płytek podłogowych i ściennych.
Dom już jest pociągnięty pierwszą warstwą gładzi, montują się sufity podwieszane (same, jasne;).
Mam wrażenie, jakby wszystkie budowlane ścieżki, biegnące dotąd dość swobodnie i mieszczące się w swych torach coraz bardziej się tłoczyły. Trochę jak nitki w pajęczej sieci schodzące się do środka, zdaje mi się, że zaraz się wszystko poplącze. Oby mylne to odczucie było.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia