masz babo... domek.
dekarze zapowiedzieli się na sobotę (liczą na to, że uwiną się w weekend z dachowymi poprawkami - znaczy ze zdjęciem dachu, nabiciem łat, kontrałat i położeniem blachodachówki, wstawieniem połaciowego okna i zrobieniem obróbek). ale niech pracują nawet 4 dni - to i tak o niebo krócej niż partacz_edzio. ech.
hydraulicy będą w czwartek. ich konkretnych uwag i ustaleń słucha się jak muzyki jesteśmy nimi zauroczeni. ciekawe, czy urocze będą stawki - bo na razie się nie określili.
a co na placu boju?
posadzki gotowe, dzikie drzwi zamurowane, właśnie zamknęły się wypaczone drzwi za panem, który pomierzył okna i drzwi - te przyszłe. sąsiadująca z domem komórka powoli zamienia się w KOTŁOWNIĘ - klepisko pokryła wylewka, a niebawem stanie też komin
na dniach zawita ekipa od oczyszczalni ścieków - najpierw odwiert, potem wykopy i... sama poezja: osadnik gnilny plus dreny rozsączające. jak pięknie brzmi
apan_grześ zrezygnował (to ten, który początkowo pracował z partczem_edziem), pan_zbyszek natomiast zwerbował wątłego kolegę i zamienił się w szefa_budowy. wątły_kolega biega z taczkami, wozi gruz i miesza zaprawę, a pan_zbyszek planuje, wskazuje, pogania. i jakoś to leci.
ps.
mąż-wąż nadal spędza radosny urlop to przy betoniarce, to na wędrówkach po urzędach - jak się okazuje, panie zza biurka mają baaardzo ograniczone możliwości pojmowania. no bo na przykład: pani nie przyjmie mapki, pobranej z biura piętro wyżej, bo NIE ZAZNACZONO GRANICY działki. pan piętro wyżej utrzymuje, że granicy nie wykreślono prawdopodobnie przez przeoczenie i NICZEMU TO NIE SZKODZI. pani piętro niżej SZKODZI i ona NIE PRZYJMIE. przypadkiem wpada mężowi w ręce mapka starsza - Z GRANICĄ, ale bez zabudowań gospodarczych. i taka mapka pani zza biurka pasuje. no.
mąż popija wieczorem melisę. i zapłaci słony rachunek za komórkę, bo odreagowuje, zdając mi telefoniczne relacje.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia