masz babo... domek.
trochę zaszalejemy. finansowo.
...ale biorąc pod uwagę ceny energii elektrycznej i nasze, rodzinne, zamiłowanie do pławienia się w wannie - chyba się opłaci.
a myślę tutaj o kolektorach słonecznych, które będą nam grzały ciepłą wodę użytkową.
Spory wydatek, bo ponad 7 tysięcy, plus kolejne kilkanaście stówek za montaż.
to oznacza, że z czegoś innego trzeba będzie po prostu zrezygnować.
ale chyba warto, bo póki co za słoneczne promienie nikt płacić nie każe.
a to kolektory całoroczne, które mają grzać nawet w mrozy i pochmurne dni. obaczym
hydraulicy pracują jak ta lala. na jutro chcą mieć kocioł i grzejniki. będą podłaczać i testować. tyle teorii, bo w praktyce...
no właśnie.
mąż-wąż pojechał do "sprawdzonego" sklepu po kocioł i owe grzejniki. za kaloryfery zapłacił kartą banku X. terminal przyjął i nie rozpaczał. za kocioł chciał płacić kartą banku Y (tego, w którym mamy kredyt), ale... transakcję odrzucało. małżonek dzielny podpytywał, czy mozę zrobić internetowy przelew - panowie kręcili nosem, że nie wiadomo kiedy kasa wpłynie, a towar ma być na jutro... potruchtał więc mąż-wąż do banku. chwilę zabawił, bo panie bankowe średnio kumate, wrócił i...
pocałował klamkę.
gdy wychodził ze sklepu o 15.50, nikt ani słowem nie wspomniał, że przybytek zamykają o 16. i co? NIC. 3-metrowej wysokości brama zamknięta na 3 spusty, żadnej tabliczki, żadnej informacji czy pracują jutro... no.
czyżbym wyczuła sporą irytację w głosie ślubnego? ...aaaależ, niemożliwe
ps. podczas telefonicznej relacji zdawanej "na gorąco", poznałam kilka oryginalnych wiązanek słownych (zdecydowanie nie do powtarzania). jak widać - budowa rozwija werbalnie
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia