masz babo... domek.
no, to się zaczęło.
jeden z pomagierów typu "wynieś-przynieś-pozamiataj", po drobnej wypłacie zasilił budżet miejscowego monopolowego. Jako, że śmierdział groszem, to i przyjaciół sporą grupkę sobie znalazł... i gdy tak sączyli wino o smaku pysznym i przepysznym, pomagier postanowił zaimponować kumplom od gwinta jeszcze bardziej, snując opowieści o tym, co w naszej chatce już zrobione i co na zrobienie czeka. Nie omieszkał przy tym oczywisćie wspomnieć co i gdzie jest składowane...
oj, dobrze, że te rewelacje szybko - bo tego amego dnia doszły do uszu mojej teściowej. pan_zbyszek, kierując się nadzwyczajną czujnością postanowił więc nocować na budowie. sklecił sobie prowizoryczne legowisko na płytach styropianu i... dobrze zrobił. około trzeciej nad ranem przybyła bowiem wycieczka amatorów cudzej własności. spłoszył ich snop światła. na szczęście.
...i tak oto pan_zbyszek przymusowo od kilku dni mieszka w naszej skorupie. ma prowizoryczny piecyk i starą wyliniałą wersalkę. a ja - wyrzuty sumienia. ech.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia