masz babo... domek.
doszłam do etapu, kiedy to przestaję się denerwować.
i to niezupełnie dlatego, że nie ma czym, a raczej ze względu na to, że... ILE MOŻNA?
ech.
no, niby ciągle do przodu, ale jakoś wolno. za wolno. zdecydowanie.
i ciągle wychodzą jakieś niedoróbki.
z ważnych i niewiele pozytywnych wieści - mamy wstawione 3 największe okna - w pokoju dzieciaków, kuchnio-jadalni i moim królestwie. łatwo nie było, bo przecież trzeba było poszerzyć okienne otwory - a to wiązało się z wmurowaniem nowych belek nad oknami. taki zabieg zawsze niesie ze sobą ryzyko zawalenia stropu - ale poszło gładko. nasi czarodzieje zaasekurowali się nawet tak, że podstemplowali strop w okolicach okien. i nic nie miało prawa siąść, pęknąć itp.
a okna? okna ładne, ale nie drewniane. bo na wymarzone przez męża-wężą trzeba by czekać prawie do wiosny. a tyle czasu nijak nie mamy.
http://img156.imageshack.us/img156/5642/oknavv9.jpg" rel="external nofollow">http://img156.imageshack.us/img156/5642/oknavv9.jpg
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia