Dziennik - Dom pod Modrzewiem
Właśnie rozpoczynamy przygodę życia - będziemy budować swój domek. Dokładnie trzy lata temu staliśmy się posiadaczami działeczki 1240 m2. Początkowo była to dla nas lokata kapitału. Potem okazało się, że może kiedyś uda nam się postawić na tej działce własny dom. I tak pomalutku zbieraliśmy kapitał.
W 2005 roku zapadła decyzja, że brniemy dalej. Zaczęła się papierkowa robota związana z przyłączeniem wody i prądu. Trwało to jakiś czas. Najpierw popłynęła woda. Nie obyło się bez przygód. Pod koniec października przyszły pierwsze przymrozki i rozwaliło nam zawór. Nie zdążyliśmy zakręcić wody w studzience. Roboty było sporo z jej osuszeniem.
W tym roku poprowadzili nam do działki prąd. Obie te inwestycje kosztowały nas sporo nerwów. Terminy były wciąż przenoszone przez ekipy, przyjeżdżali na trochę lub wcale, właściciele firm nie odbierali telefonów - istna paranoja. Dobrze, że ten etap mamy już za sobą. Teraz w czerwcu skończyliśmy drogę dojazdową do działki. Nadmienię iż wszystkie dotychczasowe inwestycje robimy wspólnie z sąsiadami - to wielki plus. Przy budowie drogi też nie obyło się bez nerwów. Mam wrażenie, że wszyscy wykonawcy biorą mnósto roboty a potem robią godzinę tu, dwie tam, byle coś robić.
Plan domu wybraliśmy z mężem w zeszłym roku. Przejrzeliśmy dużo gazet z projektami, podobały nam się różne domy, ale wróciliśmy do projektu pierwotnego. Wszystkie dokumenty złożyliśmy w biurze projektowym i już w sobotę otrzymamy plan z poprawkami. Wybraliśmy Dom pod Modrzewiem, gdyż najbardziej nam się podobał i pasuje idealnie do naszej działki (względy usytuowania garażu, taras, słońce). Nie obyło się bez poprawek ale o tym opowiem już innym razem.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia